f l y f i s h i n g . p l 2024.05.03
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Pytanie do Romka C.. Autor: kardi. Czas 2024-05-02 22:21:30.


poprzednia wiadomosc Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy : : nadesłane przez S. Cios (postów: 2013) dnia 2019-11-25 14:39:38 z *.msz.gov.pl
  W Sanie występowały kiedyś łosoś i troć

Nieprawda. W dorzeczu Sanu nigdy nie było autochtonicznej populacji łososia i pstrąga morskiego. Polecam lekturę: INFORMACJE HISTORYCZNE DOTYCZĄCE GŁÓWNYCH GATUNKÓW ICHTIOFAUNY W DORZECZU SANU (wystarczy wpisać tytuł do google)

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [9] 25.11 16:16
 
Witam.
Panie Stanisławie,przeczytałem z dużym zainteresowaniem i nie mam zamiaru się spierać z autorem z racji mojej
mikrej wiedzy w temacie.
O ile nie będe dyskutował w temacie autochtonicznej populacji, o tyle, przyzna Pan chyba iż stwierdzenie jakoby
nigdy i żadnego łosiasia i troci nie było w ogóle w Sanie będzie błędne.
Może nie odbywały tarła ze względów o których Pan pisze, ale niby dlaczego miały by nie wchodzić w górę rzeki,
skoro nie istniały naturalne czy człowiecze przeszkody po temu.
A że robiły to nieporównywalnie rzadziej niż w innych dopływach Wisły, to myślę że można śmiało przyjąć iż były
tak samo liczne w Sanie jak obecnie ... głowacica, której ostrożne szacunki ostatnich dyskusji na forum FF
autorytety opiekująće się tą wodą ustaliły na góra kilkadziesiąt osobników
Pozdrawiam.
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [8] 25.11 21:20
 
O ile nie będe dyskutował w temacie autochtonicznej populacji, o tyle, przyzna Pan chyba iż stwierdzenie jakoby nigdy i żadnego łosiasia i troci nie było w ogóle w Sanie będzie błędne.

Ryby pochodziły z zarybień. Między 1879 i 2019 r. prawie każda rzeka w Polsce była zarybiana łososiami, pstrągami i innymi salmonidami wszelkiej maści. Więc tak można pisać prawie o wszystkich rzekach w Polsce, z czego nic nie wynika.

Może nie odbywały tarła ze względów o których Pan pisze, ale niby dlaczego miały by nie wchodzić w górę rzeki, skoro nie istniały naturalne czy człowiecze przeszkody po temu.
A po co miały wchodzić do Sanu? skoro nie miały tam żadnych spraw do załatwienia. Zbłąkanych (strayed) łososi/pstrągów było prawdopodobnie nie więcej niż jeden na kilka lub kilkanaście lat. To się ma nijak do obecnej populacji głowacicy.
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [7] 26.11 15:58
 
Witam.
Panie Stanisławie ... coż - moje wynurzenia są stricte popularyzatorskie, więc przyjmując z pokorą naukową
argumentację ( ), muszę napisać iż głowacica w Sanie mogła (i może chyba nadal) z powodzeniem zastąpić nie
łososie i trocie, lecz te 10-cio kilogramowe pstrągi, które onegdaj były na szczycie piramidki pokarmowej. Bo w to
że takie rozmiary pstrągi osiagały w Sanie, jak najbardziej można dać wiarę.
Dziękuję w każdym bądź razie za Pana głos i podlinkowane ciekawe opracowanie
Pozdrawiam.
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [6] 26.11 16:18
 
muszę napisać iż głowacica w Sanie mogła (i może chyba nadal) z powodzeniem zastąpić nie
łososie i trocie.


Jest to dość często powtarzane sformułowanie, że głowacica zastąpiła łososia w Dunajcu czy w Sanie.
NIc bardziej mylnego. Głowacica łososia nie zastąpiła, gdyż w rzece odgrywa kompletnie inną rolę, ma
inne zachowania, inne potrzeby pokarmowe, inną realizuje misję, wchodzi w inne interakcje z
pozostałymi gatunkami, wszystko jest inne, również wędkarsko. Jedyna wspólna cecha to
porównywalna wielkość.
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [5] 26.11 17:08
 
Witam.
Mart ... oczywiście że masz rację - przykład głowacicy poruszyłem tylko i wyłącznie w kontrze do opinii
zwolenników wprowdzania wszędzie gdzie się da tęczaków. W Sanie (i innych górskich rzekach południa Polski)
nie ma już po prostu większego rybiego drapieżnika. Kiedyś były, zniknęły i można uznać że głowacica wypełnia
jakąś tam lukę po nich.
Tęczak żadnej przyrodniczej luki nie wypełnia w większości wodnych ekosystemów otwartych. Wprowadzany jest
tylko i wyłącznie ku uciesze i dla zabawy istot dwunożnych, które nie patrzą czy jest dla tam dla niego faktycznie
miejsce
Pozdrawiam.
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [4] 26.11 17:21
 
Tu muszę zaprotestować. Tęczak na Rabie zastępuje lipienia, który nie jest w stanie bytować. W zezwoleniu napisano, że jak tylko temperatura będzie odpowiednia dla lipienia mam zaprzestać zarybień tęczakami. A obwód przecież utrzymują wędkarze. Czy zmuszeni do wypuszczania "rasy myślenickiej" i mogący zabierać wyłącznie ordynarne pstragi potokowe - których zresztą też nie chcą zabierać do garnka, w okresie ich sezonu (Na Rabie od kwietnia do połowy czerwca) przynieśliby odpowiednią ilość gotówki na utrzymanie obwodu z miejscową rasą pp? A tak, to pstrąg tęczowy ma sezon dwa razy dłuższy do pstrąga potokowego (od września do stycznia = 5 miesięcy, a plus te dwa i pół dla relaksu z potokowymi - razem ponad pół roku łowienia: bo w lecie rzeka jest niestety nieczynna...

Bez zapewnienia pstragów tęczowych obwód Raby jest nieczynny przez 10 miesiecy.
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [3] 26.11 17:59
 
Witam.
Panie Józefie ... no tak, ale Pan patrzy teraz na to przez pryzmat komercji swojego kawałka rzeki, z któej coś tam
trzeba jednak utrzymać. I wcale Pan się z tym nie czai, tylo mówi o tym wprost.
Przyrodniczo to się jednak kupy nie trzyma - porównywanie lipienia do tęczaka, ich miejsc bytowania, zwyczajów,
pobieranego pokarmu, sposobu żerowania i mnóstwa jeszcze innych rzeczy, to chyba sam Pan przyzna że ...
dosyć mocno naciągane jest
Jeżeli
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [2] 26.11 18:18
 
Forest, błagam Cię. Przecież u nas to praktycznie nic przyrodniczo
nie trzyma się kupy. I nie będzie się trzymać. Dunajec - jedna zapora
u góry, droga na dole, do obydwu sra kilka milionów ludków, chałupa
na chałupie, pensjonaty setkami, rzeka płynie przez środek jednej
wielkiej wsi która zaczyna się w Kościelisku a kończy w Żabnie, i
wiesz, co ta wieś robi? Sra do rzeki po nocy, jak nikt nie widzi. Lipień
wymiękł, świnka też, brzana prawie, kleń, ten rybi "chwast" też ledwie
dyszy, że trzeba nim zarybiać. Czy w takiej "przrodzie" tęczak może
cokolwiek zepsuć?
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [1] 26.11 18:24
 
"Forest, błagam Cię. Przecież u nas to praktycznie nic przyrodniczo nie trzyma się kupy. I nie będzie się
trzymać. Dunajec - jedna zapora u góry, droga na dole, do obydwu sra kilka milionów ludków, chałupa na
chałupie, pensjonaty setkami, rzeka płynie przez środek jednej wielkiej wsi która zaczyna się w Kościelisku a
kończy w Żabnie, i wiesz, co ta wieś robi? Sra do rzeki po nocy, jak nikt nie widzi. Lipień wymiękł, świnka też,
brzana prawie, kleń, ten rybi "chwast" też ledwie dyszy, że trzeba nim zarybiać. Czy w takiej "przrodzie" tęczak
może cokolwiek zepsuć?"



Może. Wyjdzie z "wody" i będzie błagał o "czapę" nie chcąc w czymś takim żyć.
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [0] 26.11 19:56
 
Nie zdąży. Wyłowienie 60% ilości z 200 sztuk wpuszczonych pstrągów tęczowych trwało w tym roku na Rabie od 12 do 15 dni. Po miesiacu wędkarzy nie uświadczysz - wiec i ryb pewnie nie ma.
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [6] 26.11 08:29
 
W Sanie występowały kiedyś łosoś i troć

Nieprawda. W dorzeczu Sanu nigdy nie było autochtonicznej populacji łososia i pstrąga
morskiego. Polecam lekturę: INFORMACJE HISTORYCZNE DOTYCZĄCE GŁÓWNYCH
GATUNKÓW ICHTIOFAUNY W DORZECZU SANU (wystarczy wpisać tytuł do google)


Pewnie jest jakieś logiczne wytłumaczenie tego faktu:

,,.Samice większychrozmiarów poszukują jednak żwiru o większym średnim uziarnieniu, a to
związane jest z jednostkową mocą strumienia wody w danym cieku. Rzeki górskie i
podgórskie Dunajec,Raba, Soła, Skawa będą miały grubsze uziarnienie naturalnych tarlisk
od takich rzek, jak Wisłok i San, a rzeki pomorskie charakteryzujące się niską mocą
strumienia, posiadają najczęściej uziarnienie tarlisk znacznie mniejsze od oczekiwań dużych
samic łososi i troci wędrownych (Jeleński 2004)”(Domagała, Nyk 2008)
 
  Odp: Pstrąg tęczowy gatunek obcy [5] 26.11 17:41
 
Ten cytat z mojego referatu jest adekwatny do sytuacji po wybudowaniu Soliny. Jest to chyba jedyny zbiornik zaporowy, który zmienił rzekę nie nadającą się dla łososiowatych na długi i szeroki "chalk stream", z czystą i zimną wodą, w dobrych czasach na długości około 80 km od Zierzynia. Wszystko to po 1960 roku.
Przed wybudowaniem zbiornika w Solinie minimalny przepływ w Sanie w Lesku bywał poniżej 1m3 = czyli nie tylko był niski i ciepły ale praktycznie San składał się z pojedynczych kałuż. Pstrągi żyły wyłącznie w dopływach Sanu i tylko przez wyludnienie terenów najbadziej zaludnionych w Polsce miedzywojennej najpierw Polaków przez Sowietów na prawym brzegu Sanu i Żydów przez Niemców na lewym brzegu, następnie po 1941 Żydów na prawym brzegu a po 1945 Ukraińców przez Polakow w ramach akcji Wisła z całych Bieszczadów po polskiej stronie. W te wyludnione tereny zaglądała publiczność krakowska i beczkowała pstrągi z potoków: nigdy też nie słyszałem, żeby w tamtych czasach ktoś łowił inne ryby w Bieszczadach niż pstrągi potokowe: lipieni na pewno nie było. Pstrągi potokowe w Sanie pojawiły się poniżej Zwierzynia samodzielnie i rozpowszechniały się w tajemnicy przed wędkarzami. Dopiero potem przywędrował lipień zarybiony stosunkowo nisko w dopływach Sanu w okolicy Sanoka.

Żwiru i kamieni brakuje w korycie Sanu dla pstrągów i lipieni - a co dopiero dla łososi. Jakoś sobie nie przypominam odpowienich tarlisk łososiowych na całj długości Sanu: raczej dla jesiotra w okolicach Przemyśla.
 
  Rybostan Sanu przed 1960r. [4] 26.11 18:09
 
"W te wyludnione tereny zaglądała publiczność krakowska i beczkowała pstrągi z potoków: nigdy też nie
słyszałem, żeby w tamtych czasach ktoś łowił inne ryby w Bieszczadach niż pstrągi potokowe: lipieni na pewno
nie było. Pstrągi potokowe w Sanie pojawiły się poniżej Zwierzynia samodzielnie i rozpowszechniały się w
tajemnicy przed wędkarzami. Dopiero potem przywędrował lipień zarybiony stosunkowo nisko w dopływach
Sanu w okolicy Sanoka".


Co do populacji ryb w Sanie w okolicy Leska to trzeba by zapytać ludzi którzy łowili legalnie, kłusowali i
sprzedawali te ryby Żydom jak i hrabiemu mieszkającemu w zamku. Jednym z takich ludzi był ojciec mojego
dziadka. Mój dziadek jako dziecko również chodził z ojcem na ryby a później zanosił tam gdzie trzeba było.
Ryby jakie najcześciej łowił "na kosz" to świnie i brzany. Trafiały się również węgorze z tego co pamietam z
opowiadań dziadka. Innych ryb dziadek nie pamiętał żeby łowił oraz ich nie znał. Ojciec mój opowiadał mi że z
bratem mieszkając w Zagorzu żeby polowic pstragi jeździli na Solinkę mimo że Osławe mieli pod nosem. Z
ciekawostek na Sanie i Osalwie łowili miętusy.

Żwiru i kamieni brakuje w korycie Sanu dla pstrągów i lipieni - a co dopiero dla łososi. Jakoś sobie nie
przypominam odpowienich tarlisk łososiowych na całj długości Sanu: raczej dla jesiotra w okolicach
Przemyśla.


Słyszałem od znajomego że miejscowi w Zwierzyniu "pod skałą" tłukli łososie przed powstaniem zapory.
Zmyślał? Nasłuchał się bajek? Tego nie wiem. Jego można jeszcze zapytać. Dziadków i pradziadków zgodnie
z naturą-już nie ma.

Wszystko o czym piszę dotyczy okresu przed przegrodzeniem Sanu zaporą.

Pzdr.
 
  Odp: Rybostan Sanu przed 1960r. [3] 26.11 20:06
 
Ludzi mieszkających w tej okolicy w okresie przedwojennym po prostu nie ma. W Lesku pozostał tylko jeden człowiek z rodziną - bo przed wojną ludność składała się w 1/3 z Żydów, 1/3 z Rusinnów i Ukraińców i 1/3 z Polaków. Wszystki te nacje zostały wywiezione i unicestwione, z wyjątkiem fryzjera: nikt nie wiedział jakiej jest nacji, a oficer każdej armii stacjonującej w Lesku musiał mieć obsługę fryzjerską każdego ranka. I tak przetrwał, a jego syn obsługiwał jedyną prywatną stację benzynową w Polsce przed zmianami ustroju (właścicielem było PTTK) i łowił na muszkę jak tylko pokazały sie lipienie.
 
  Odp: Rybostan Sanu przed 1960r. [1] 26.11 20:22
 
Są, kilka osób jeszcze żyje ale czy wedkarsko nam mogą w czymś pomoc mając prawie przed "100". Żyją
natomiast ich dzieci czy wnuki i jeżeli tylko słuchały opowieści dziadków podobnie jak ja, na pewno dużo
ciekawych informacji mają w pamięci.
 
  Odp: Rybostan Sanu przed 1960r. [0] 27.11 08:41
 
Mają w pamięci to co usłyszały - od górali można usłyszeć o olbrzymich łososiach z Dunajca, a tam ich nie było. Obcy gatunek....
Jak ja wpuszczałem tarlaki łososia do Raby, to pojawiały się zapisy w wędkarskich rejestrach raz troć, raz łosoś i jak zwykle takie wpisy traktuje się ze śmiertelną powagą jako "Angler's Catch" i rejestruje w rubryce R księgi gospodarczej. Ponieważ nieraz wpuszczałem do Raby pstrągi większe od tych łososi, to kiedyś jednak, tak na wszelki wypadek zapytałem grzecznie myślenickiego znajomego wędkarza skąd wiedział, że to co złowil to był łosoś: odpowiedział krótko - bo był żółty.
A tu jedyny łosoś (wpuszczak, obcy gatunek) który przeżył zimę w Rabie (na zdjęciu poniżej). Inne, takie same miałem ponadto w stawach do następnych zarybień. Prawda jaki żółty?
 
  Odp: Rybostan Sanu przed 1960r. [0] 26.11 20:22
 
Są, kilka osób jeszcze żyje ale czy wedkarsko nam mogą w czymś pomoc mając prawie przed "100". Żyją
natomiast ich dzieci czy wnuki i jeżeli tylko słuchały opowieści dziadków podobnie jak ja, na pewno dużo
ciekawych informacji mają w pamięci.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus