f l y f i s h i n g . p l 2024.04.27
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: trouts master. Czas 2024-04-27 07:52:10.


poprzednia wiadomosc Odp: brak wody w Polsce : : nadesłane przez trouts master (postów: 8657) dnia 2018-11-03 20:50:11 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
  Nie ma się czemu dziwić. Nie ma ryb to trzeba sobie znaleźć inne przyjemności. Powinniśmy (naiwniacy) jak
najszybciej brać z normalnych ludzi przykład.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: brak wody w Polsce [22] 04.11 00:18
 
Nie zdążyliśmy wędkarsko skomercjalizować rzek, porobić takich pierdolniętych zapiekanek i hot-dogów dla wędkarzy nad rzeką, nie sypnęliśmy tęczakiem żeby ludzie wpierdalali mięso z rzeki, nie podnieśliśmy dniówek... czekaliśmy do ostatniej chwili schowani za drzewem, myśląc, że oszukamy czas. Tylko się oszukiwaliśmy i wszyscy nas wyprzedzili.

Jeśli jedna działalność człowieka jest poddana procesom rynkowym, a druga komunistycznym, społecznym albo obywatelskim - to rynek zawsze wszystko pozamiata w pizdu. Dlatego rynkowe pontony musiały zdominować nierynkowych wędkarzy, poszukiwaczy zaginionej arki...

Żaden malkontent z wszystkich forów razem wziętych nie ma nic konstruktywnego do napisania. Rozwiązania pośrednie i niedoskonałe są odrzucane, na ich miejsce wchodzą marzenia o doskonałości i nie pozostaje już nic.
 
  Odp: brak wody w Polsce [15] 04.11 01:51
 
Możesz mi Krzysiek wyjaśnić, jaki wpływ ma rybacki użytkownik obwodu na ilość płynących pontonów i budek z
hot-dogami na jego brzegach? Czy masz może na myśli prywatyzację wód publicznych w Polsce?
 
  Odp: brak wody w Polsce [12] 04.11 07:28
 
Właśnie błędem jest to, że jest to tylko użytkownik rybacki. Na tym właśnie polega chujnia biznesowa PZW. Ci pontoniarze oferują całe spektrum usług, dzięki czemu im się udało przyciągnąć klientów - zaś użytkownikowi rybackiemu pozostaje powiedzieć tylko to, co słyszałem od bardzo fajnego Kolegi z Białegostoku na Lipieniu Bobru, że "nie ma młodych". No nie ma, to fakt i co dalej?
 
  Model stowarzyszeniowy nie działa [11] 04.11 07:32
 
Wklejam dwa cytaty, które napisałem na Jerku:

W doniesieniach pojedynczych wędkarzy, odnotować można, że budżetowe śpiochy kosztują 900 zł i jednocześnie, zmieniam okręg/koło, bo zaoszczędzę 150 zł na porozumieniach. Taka hardcore'owa różnica pomiędzy prywatnym biurkiem z dębu, a publicznym chodnikiem z psimi kupami oznacza tylko jedno. Sage TXL #000 na ciernika, o ile cierniki przetrwają. Polscy wędkarze są lepsi jak orkiestra na Titanicu. W sumie pierwszą i najważniejszą pozycją jest szafa sprzętu, drugą paliwo i ukochany samochodzik, a ostatnią zagospodarowanie i ochrona wód, którą to składkowe sknery przewalają na kiełbasę na zawodach od której można się porzygać. I jak ma być dobrze z rybami? Gdzie byśmy byli, gdybyśmy w skali kraju wydali choćby połowę środków na łowiska, wydanych niepotrzebnie na sprzęt? Gdyby tak składki wynosiły 1500 zł i każdy by ją płacił z głębokim przekonaniem o potrzebie dobrego gospodarowania wodami... jeśli w skali społecznej będziemy sprzętowcami, to będziemy mieć tylko sprzęt, bo łowiska same się nie zagospodarują. Mamy to, za co chcemy zapłacić. Za łowiska nie chcemy, bo inny cwaniak za moje złowi i po co w ogóle...


I jeszcze rodzi się pytanie, kto błądzi... modelina czy modelarz? Jeśli wędkarze zachowują się jak klienci, to trzeba ich tak potraktować. O wiele łatwiej odgórnie stymulować urynkowienie się łowisk niż jakąś karkołomną i kosztowną inżynierią społeczną wzbudzić w ludziach postawy obywatelskie. Model Jerzego Kowalskiego jest jednym z wielu i chyba nie na każdym gruncie wartym wdrożenia. Koszty przebudowy polskiego społeczeństwa na takie, które by wesoło chwyciło się za ręce i ruszyło do pracy społecznej i samoopodatkowywania się na rzecz wód są horrendalne. Może więc łatwiej zdelegalizować życzeniową formę stowarzyszeniową w prowadzeniu łowisk i postawić na prosty model: szef - pracownicy - klienci. Czas testów modelu stowarzyszeniowego w Polsce się zakończył. Ktoś mądry i z dojściami musi tylko komuś w rządzie szepnąć na ucho, że jak się łowiska urynkowi, to będzie VAT z każdej dniówki itp. itd. Podatkami można przekonać każdą władzę. 10 km odcinki, tęczaki, mięsny szał i jedziemy... lipienizacja nastąpi później, jako niewielka nisza tęczakowej orgii. Wszak na salbandach globalnego marketu też co lepsi księgowi na Sage łowią, zaś tym co wciskają innym sami przecież nie łowią. Czy Podeszwa łowi na Jaxona? Dobre pytanie... U Jeleńskiego na Rabie ponoć ruszyło z tęczą. Po co całe życie narzekać, że sąsiadka jest garbata i nie da się za cycki złapać? Nie można by tak jej wziąć od tyłu? Myślcie w końcu malkontenci i krytycy polskiej modeliny... Sławki, Jurki...



P.S. Dodam tylko, że ten model trwa tylko z powodu nadziei. Że kolejny rok uda się prześlizgnąć, doczekać aż urośnie jakieś wpuszczone stadko rybek, które zanim się dowiedzą o nim inni - będzie można tanio i w samotności pokatować. Z tej tylko nadziei bierze się tkwienie w miejscu... liczenie na farta, taki wieloletni nawyk, trudny do zmiany.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [0] 04.11 08:32
 
Mam wątpliwości graniczace z pewnością, że problemem
zasadniczym jest błędne założenie u podstaw wszelkich działań.
Mianowicie chodzi o to, że w powszechnym pędzie komercjalizacji
wszystkiego i wszędzie napedzanej chęcią zysku zapomina się o
tym, że dzikiej przyrody się NIE MOŻNA skomercjalizować. Przyrodę
trzeba CHRONIĆ, a alternatywa jest jedna, KLĘSKA.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [1] 04.11 10:35
 
Panie Krzystofie - rozmawiamy oczywiście o gospodarowaniu i społeczności, ale dotyczy to też systemu, który w stosunku do zasad z lat 30-tych - obowiązujacych do 1985 roku, czyli ustawy rybackiej obcnie obowiązujacej, zmienił zasady dziarżawy obwodów dających utrzymanie rybakom/wędkarzom - bez możliwości dzierżawienia ich bezpośrednio przez państwo, na zasady średniowieczne, kiedy państwowe wody są własnością urzędów, a ewentualny dzierżawca ma wyznaczoną daninę w postaci czynszu (o wartości worka żyta) oraz w postaci corocznych dostaw ryb dla biomanipujlacji. Koniec.

Czyli proszę nie nawiązywać do kapitalizmu, rewolucję rybacką wygraliśmy w 1985 roku, przez co wrociliśmy do feudalizmu. I dlatego nie ma znaczenia kto i jak i za ile: w statystykach muszą być ryby, bo świadczą o przydatności wód.

Ale przecież wiadomo, że są ryby z zarybień i są ryby, które mogą samodzielnie żyć w wodach. Tyle że nikt nie wymaga takich samodzielnych, wolnych stworzeń. Przecież wiadomo, że wody nie nadają się do chowu i hodowli ryb - ale czynsz się pobiera, jakby były... I tak dalej. Rybactwo/wędkarstwo z pożytku zmieniło się na daninę, poświęcenie i nie wiadomo co jeszcze...

No i dziękuję za dobre spostrzeżenie w poprzednich postach, które dokładnie odpowiada wyjaśnieniom w urzędzie marszałkowskim dobre parę lat temu, kiedy na rybactwo można było dostawać spore dotacje. Na zbiórce użytkowniikow rybackich wód elegancko ubrany instruktor wyjaśnil jak trzeba wypełniać papiery. Na uwagę, że trzeba wykazać zysk z przedsięwziecia oraz jego zwiększenie w związku z otrzymaniem dotacji, czego ani nikt na sali nie miał, ani nie oczekiwał - odpowiedział, że najlepszym sposobem jest wystawienie budki z piwem nad rzeką, co umożliwi wypełnienie warunków uzyskania dotacji na rybactwo. Albo pensjonat. Albo hotel. Na pytanie co ma robić ktoś kto nie lubi piwa i nie chce cudzej pościeli prać w związku z rybactwem/wędkarstwem - odpowiedział, że skoro nie ma zysku, to po co to robią i na co chcą pieniądze? Przed wojną nazywało się to "melioracje rybackie" a teraz - teraz cofnęliśmy się do feudalizmu i ani tarlisk, ani przepławek bez przymusu się nie buduje....
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [0] 04.11 19:26
 
Panie Józefie,
"Dorośli ludzie" z Małego Księcia nie umieją postrzegać świata jak tylko wyłącznie przez
pryzmat pieniędzy. Ma to swoje wady ale też i zalety. Największą zaletą jest to, że ich reakcje
są przewidywalne.

Warto wykazać państwu polskiemu, które jak każde państwo zajmuje się ściąganiem podatków
i ich redystrybucją - że z tęczaków większy będą mieli pożytek z podatkowej marży. Dlatego
niech tam nikt nie hamuje tej ryby odpowiadającej za rentowność łowiska, osłonę dzikich ryb i
przyciąganie nowych ludzi do wędkarstwa muchowego. Karol Zacharczyk pisał o tym już wiele
lat temu... i miał rację.


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [2] 04.11 14:42
 
Co do jasnej cholery ma tu Andrzej Podeszwa i to, czym łowi? Może łowi Kongerem, bo lubi? Głupie pytanie, a nie
dobre. Czasami lepiej ugryźć się lepiej w język, a nie strzelać bez zastanowienia.
No nie doczekałem się odpowiedzi na moje proste pytanie. Konkrety podał J.Jeleński. Tak naprawdę to można
wszystko skomercjalizować. Oddać w ręce prywatne też. Porty, lotniska, drogi, linie kolejowe, armię, nawet urzędy
będące wcześniej agendami państwa. Lasy, wody, góry, plaże nad morzem. A skutek tego może, oczywiście nie
musi być taki, że Pan Krzysio stanie kiedyś przed własnymi dziećmi i powie - to nie tak drogie dzieci miało
wyglądać, przykro mi.
Mnie uczono i od dawna jestem o tym przekonany, że duży może więcej. Nie przekonasz mnie, że dom, który ma
w części zmurszałe fundamenty należy cały rozebrać i budować od nowa.
Model - szef, pracownicy, klienci, to całkiem dobre i logiczne rozwiązanie. Trzeba tylko poszukać dobrych szefów,
sowicie wynagrodzić, niech sobie dobiorą najlepszych pracowników i uczciwie ich rozliczać. Nie stać nas? Pół
miliona ludzi nie stać na opłacenie dobrych menedżerów na Twardej i w okręgach? Kogo dzisiaj obchodzi kogo i
za ile posadzimy na stołkach? Jakieś przeszkody? A ci obecni to ludzie z rekomendacji jakiegoś komitetu
centralnego? Może problemy ze statutem? Też go nam pisze komitet centralny? Od lat gadanie, że ktoś nas robi
w konia i coś trzeba z tym zrobić. Nikt za nas tego nie zrobi. Od czegoś należy zacząć nie czekając na cud.
Ostatnio z ciekawości sprawdziłem sobie aktualny skład zarządu i komisji w moim byłym okręgu w Lublinie. Nie
znam wszystkich, ale wielu od lat. Muszę powiedzieć, że dość ciekawie to u nich wygląda. Inne forum, sąsiedni
okręg. Tarnobrzeg. Skargi na zarząd, od lat jakiś niekompetentny ichtiolog, oskarżenia o kombinacje i błędy. Nie
ma tam przypadkiem jakieś prokuratury w Tarnobrzegu? Nie wiedzą, że Główny na Twardej to parę minut od
Centralnego?
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [1] 04.11 19:34
 
Sorry Jachu, ale nie było mnie w chacie. Już odpowiedziałem, mam nadzieję, że wyjaśniłem o
co mi mniej więcej chodziło.

Status wody jest drugorzędny. Jeśli na łowisku czeka Cię muchowy orgazm, to muszkarstwo
będzie się rozwijać. A jak z mostu nie widać złamanego jelca, to będzie się zwijać. Koniec.
Gdyby ktoś robił spływy dziurawymi pontonami, też by zbankrutował.

Chciałbym się dowiedzieć, które osoby w Polsce z imienia i nazwiska odpowiadają za
blokowanie tęczaka na wodach P&L. Czym się kierowały i jakie mają argumenty naukowe,
ekonomiczne, społeczne i przyrodnicze.

Na forach kąpiemy się we własnym sosie. Jakieś małe sekty nokillowe, które z sekciarskim
zacięciem zbanują każdego "mięsnego". Ale poza fejsiuniem i forami dla ultranokillowców jest
jeszcze życie i społeczeństwo, które lubi jeść ryby. Nie wykorzystanie tego w utrzymaniu
naszych łowisk P&L jest grzechem zaniedbania.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [0] 04.11 21:34
 
Chciałbym się dowiedzieć, które osoby w Polsce z imienia i nazwiska odpowiadają za
blokowanie tęczaka na wodach P&L. Czym się kierowały i jakie mają argumenty naukowe,
ekonomiczne, społeczne i przyrodnicze.

To akurat jest wiadome.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [4] 04.11 21:41
 
U nas rację bytu ma tylko dwa podejścia: skrajna komercja i ślepa ochrona. Normalność i racjonalność jest tępiona przez obie powyższe opcje.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [3] 04.11 21:55
 
Ale dlaczego? Czy nas podczas zaborów meteoryt pierdyknął w głowę?
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [2] 04.11 22:40
 
Może nie znasz, zwróć szczególnie uwagę na słowa prof. Kulmatyckiego. Pisane jeszcze przed wojną, ale też
zwraca uwagę na skrajności i racjonalność. Prof. Witkowski ma podobne zdanie. Warto przeczytać. Podaję link,
bo na innym forum pisano, że wędkarze nie mają dostępu do archiwalnych miesięczników. Kto szuka zawsze
znajdzie.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [1] 04.11 23:46
 
Śp. prof. Witkowski to człowiek o dwóch obliczach. Plus ode mnie za zaangażowanie w głowatkę, ale wtopy poważne też zaliczył.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [0] 05.11 13:11
 
Są wtopy i wtopy. Czasami nie z winy pana naukowca. Co zrobić jeśli się uparł, że przyjeżdża jutro liczyć gniazda,
a one jeszcze nie wyszły z jeziora? Bierzemy łopaty i do roboty. Nie możemy sprawić zawodu, bo w efekcie
zrezygnują z zajmowania się trocią a byłoby szkoda. Dawno to było i już nawet nie pamiętam, którego to
dotyczyło. Pewnie takich historii przypominających tę ze "Śmierci pięknych saren", kiedy ojciec Oty kupował staw
"pełen" karpi, w historii naszej ichtiologii było więcej. Nie znam wtop prof. Witkowskiego. Pewnie mówisz o takich
nie podlegających dyskusji. Nie ma ideałów, błędy popełnia każdy.
Abstrahując od od łopat, profesora i jego wtop. Niestety materia w rodzaju rzek i ryb, to trudny przedmiot do
badań. Największe starania, dobór najlepszych metod, a wyniki mogą znacznie odbiegać od rzeczywistości.
Niedawno dostałem do zapoznania się publikację z badań pewnej małej rzeczki i jej pstrągów. Agregat, wybór
stanowisk i ich długość (bo nikt całej rzeczki badać nie będzie) zgodnie z metodą powszechnie stosowaną od lat
na świecie. Rzeczka jak większość, pewne odcinki są przez pstrągi chętnie zajmowane, są też takie prawie puste,
odcinki są różnej długości. No i jakie wnioski można uzyskać mimo największych starań po takich jednorazowych
badaniach? Bardzo różne.
 
  Odp: brak wody w Polsce [1] 04.11 18:59
 
(...) Czy masz może na myśli prywatyzację wód publicznych w Polsce?

Nie, nie mam na myśli prywatyzacji wód publicznych w Polsce. Przez analogię, czy
organizatorzy spływów których dałem za przykład sprywatyzowali sobie rzekę? Nie. Oni po
prostu zrobili bogatszy produkt turystyczny, mianując dzieciaka w kamizelce młodym
zdobywcą bystrzyn... który być może teraz będzie miał takie, a nie muchowe hobby. Jak
dorośnie na studiach powtórzy to ze swoją dziewczyną w prywatnym kajaczku, a w kolejnym
pokoleniu zabierze ze sobą dzieciaka. A my będziemy się powoli zwijać, na górze powstanie
kolejna MEW-ka, na dole znowu jakieś stawy hodowlane, pośrodku będą szaleć kajaki i tak
oto niewędkarska komercja nas pożre przy zachowaniu publicznego charakteru wód.

Można jeszcze napisać, że nad pomysłodawcami tych spływów nie było Polskiego Związku
Pontonowo - Kajakowego, u którego musieliby pisać pisma na zarządach, czy można zrobić
wodę klubową i dlaczego tylko na takim krótkim odcinku. Mogą pobierać opłaty za spływy...
lokalne koło PZW, które by miało ideę komercjalizacji jakiegoś odcinka w sensie organizacji
OS-u i zarabiania na nim poprzez zbudowanie atrakcyjnego produktu turystycznego zderzy
się z kilkunastoma oporami materii od licencji na tęczaka, poprzez operaty, prawne zawiłości
związane z kasowaniem dniówek i śmieszną marżą na lokalne utrzymanie łowiska,
rozliczaniem ze skarbówką, komunikacją z okręgiem z różnym skutkiem itp. itd. Dlatego
będą płynąć flisacy, kajaki i pontony, a rzeki być może staną się za jakiś czas elementem
bogatego asortymentu aktywnej turystyki z wyłączeniem wędkarstwa, które będzie tylko
przeszkadzać wielkomiejskim turystom w kaskach, na rowerach, kombinezonach
neprenowych itd.

W okręgach zwykle nie ma biznesmenów. Wysokie emerytury mundurowe raczej
rozleniwiały i nie zachęcały do niczego innego jak wypicia kielicha. Cóż się będzie
emerytowany policjant martwił jakimiś lipieniami... młody z żoną i dziećmi na karku miałby
ciśnienie, żeby zrobić kilka produktów na okręg i na nich dobrze zarobić. Ale zaraz mu
powiedzą, że karierowicz, że chce wydymać kolegów, że prywata... no i taki zdolny chłopak
założy sobie inny biznes, trzaśnie drzwiami w okręgu i po robocie. Tak zresztą było w okręgu
wrocławskim, gdzie przetrącono aktywnego człowieka, który chciał zrobić coś konkretnego.

Chuje w Polsce człowiekowi będą wytykać, że zarabia, że się bogaci. No to najlepiej nic nie
robić i pić wódę z mundurowej emerytury. Co za bezsens...
 
  Odp: brak wody w Polsce [0] 05.11 15:50
 
Jak to jest, że młodzi ludzie, którzy zajmują się profesjonalnie różnymi rzeczami, z wykształceniem i sukcesami,
jakoś nie radzą sobie z prostymi sprawami? Strach przed wzięciem odpowiedzialności, brak odwagi, czy zwykłe
lenistwo? A może w związku same młode niemoty? W kołach od lat rządzą dziadki i nic z tym nie można zrobić?
Siedzą i wódę piją. To jeszcze Ci powiem żebyś się bardziej wk....., że często za Twoje piją. Kiedyś młodzi ludzie
mieli więcej odwagi. Jak się jest u siebie, to nie potrzeba sięgać po radykalne sposoby. Był we Wrocławiu fajny
człowiek. I co zrobiliście żeby dalej był? Zrobiliście cokolwiek? Strach, że wywalą ze związku? Klepanie w
klawiaturę nie wymaga odwagi, ale skutek przeważnie żaden. Może jednak jest tak, jak w tym powiedzeniu. Żeby
nam się chciało tak bardzo, jak nam się nie chce.
 
  Odp: brak wody w Polsce [3] 04.11 15:50
 
Nie zdążyliśmy wędkarsko ...
Dlatego rynkowe "pontony" musiały zdominować nierynkowych wędkarzy, poszukiwaczy zaginionej arki...


Nic dodać, nic ująć. Tylko patrzeć jak ludzie "widzący" przestaną płacić za coś czego nie ma i ... rozsypie się
cudowny użytkownik większości polskich wód.
 
  Odp: brak wody w Polsce [2] 05.11 15:57
 
Jakbym to już tu słyszał z piętnaście lat temu. Optymista.
 
  Odp: brak wody w Polsce [1] 05.11 23:20
 
Uważasz że nie przestaną płacić? Zdziwiłbyś się bardzo.
Fakt że te 300 to żaden pieniądz ale to światełko w głowie że pojedziesz i znowu nic.
Jak dla mnie to za sam takt pospacerowania sobie z wędka za 300, mogę płacić. Gorzej z tymi co nie lubią lub
nie maja czasu spacerować a z zasiadek nie maja nic, a każdy wyjazd dodatkowo kosztuje. Tam już światełko
mocno w główce "jarzy".
 
  Odp: brak wody w Polsce [0] 06.11 11:08
 
Miałem wstawić link do "Oj naiwny, naiwny, jak dziecko we mgle" nieodżałowanego Janka Kaczmarka, mojego
rodaka (pochodził z Lwówka Wielkopolskiego, gdyby ktoś nie wiedział), ale nie chce mi się szukać. Widzisz
wędkarstwo przez pryzmat tego swojego Sanu i grupki szaleńców, którzy uparli się żeby łowić tylko pstrągi i
lipienie. Tak naprawdę to tych rzek górskich mamy bardzo mało, a i tak połowa okręgów najchętniej by się ich
pozbyła. Możesz dziękować Bogu, że masz Koniecznego, który z Bogdanem dźwiga wanienki z maleństwami. Nie
tym powinien się zajmować. Czytam tych onanizujących się swoim C&R i widokiem odpływającej ryby i
zastanawiam, ilu z nich miało w ręku wiaderko z narybkiem i miało okazję poczuć radość po wpuszczeniu małych
rybek do jakiejś rzeki? A Bogdan i jego koledzy niech lepiej gonią takich luśniarzy i łażących po gniazdach
pstrągów. Tak będzie lepiej dla wszystkich. Przy najbliższej okazji wejdź do jakiegoś sklepu wędkarskiego i
zapytaj, na czym najlepiej zarabiają? Nawet nie musisz pytać. Poczuj ten charakterystyczny zapach i popatrz
czego tam najwięcej. To jest dzisiejsze wędkarstwo, z tego żyją sklepy i związek. Nie z grupki upierdliwych
szaleńców. Możesz się nie obawiać o przyszłość PZW. Dopóki w wodzie ostatni japoniec, karp, sum i szczupak
będą pływać, dopóty związek będzie istnieć. Nie licz, że w najbliższych latach padnie komenda - proszę o
wyprowadzenie sztandaru. Trzysta złotych. Stary koń i taki naiwny.
 
  Odp: brak wody w Polsce [1] 07.11 21:53
 
Dobrze powiedziane!
 
  Odp: brak wody w Polsce [0] 07.11 22:15
 
Dobrze powiedziane! Chodziło mi o całą wypowiedź Krzysztofa. Popieram całkowicie lepiej bym tego nie
ujął. Pozdrawiam!
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus