|
Są wtopy i wtopy. Czasami nie z winy pana naukowca. Co zrobić jeśli się uparł, że przyjeżdża jutro liczyć gniazda,
a one jeszcze nie wyszły z jeziora? Bierzemy łopaty i do roboty. Nie możemy sprawić zawodu, bo w efekcie
zrezygnują z zajmowania się trocią a byłoby szkoda. Dawno to było i już nawet nie pamiętam, którego to
dotyczyło. Pewnie takich historii przypominających tę ze "Śmierci pięknych saren", kiedy ojciec Oty kupował staw
"pełen" karpi, w historii naszej ichtiologii było więcej. Nie znam wtop prof. Witkowskiego. Pewnie mówisz o takich
nie podlegających dyskusji. Nie ma ideałów, błędy popełnia każdy.
Abstrahując od od łopat, profesora i jego wtop. Niestety materia w rodzaju rzek i ryb, to trudny przedmiot do
badań. Największe starania, dobór najlepszych metod, a wyniki mogą znacznie odbiegać od rzeczywistości.
Niedawno dostałem do zapoznania się publikację z badań pewnej małej rzeczki i jej pstrągów. Agregat, wybór
stanowisk i ich długość (bo nikt całej rzeczki badać nie będzie) zgodnie z metodą powszechnie stosowaną od lat
na świecie. Rzeczka jak większość, pewne odcinki są przez pstrągi chętnie zajmowane, są też takie prawie puste,
odcinki są różnej długości. No i jakie wnioski można uzyskać mimo największych starań po takich jednorazowych
badaniach? Bardzo różne.
|