Odp: Z przemyśleń dyletanta...
: : nadesłane przez
venom (postów: 3582) dnia 2014-10-16 22:17:56 z *.rypin.vectranet.pl
można się wybrać na wycieczkę rowerową, ale ile to się trzeba namęczyć...
Mozna też odpalić silnik i pojechać skuterem...
Prędkości większe, wiatr we włosach też...
Tak więc albo wyznacznikiem muszkarstwa jest używanie sznura (a nie tylko jego
obecność na kołowrotku) do podania i prowadzenia muchy, albo sama mucha jako
przynęta, a wtedy patrz jak napisałem wczesniej - muszkarzem jest człowiek
spławiający nimfy pod spławikiem lub za pomoca pałeczki tyrolskiej...
Ewolucja i postęp tak, ale pod warunkiem pozostania w ramach tradycji ("nożny"
napęd roweru), lub ewolucja poza tradycję, ale wtedy nazwanie tego odrębną metodą,
podobnie jak rower z silnikiem stał się skuterem...
Poza tym róbta co chceta i nie zdziwcie się jak za kilka lat muszkarzem będzie
nazwany ktoś łowiący mikdzigiem z mini multiplikatorem i tufflinem na szpuli... (spełni
warunki regulaminu bo i kołowrotek o ruchomej szpuli, i "linka" i "mucha" na końcu...