|
Ważne żeby Pan nie łowił moich.
PS
Ciekawe czy coś zostało do złowienia. Niech Pan napisze.
A ja Panie Piotrze mimo wszystko jestem większym optymistą. Nie pamiętam dokładnie parametrów przepływu podczas poprzedniej powodzi, ale wydaje mi się, że woda była chyba jeszcze wyższa. Poza tym skoro obecna populacja lipienia pochodzi od ryb, które były bardziej odporne na kataklizm (nie spłynęły z wielką wodą 2010 albo spłynęły ale przetrwały atak miłośników białka na dolnym odcinku rzeki) to wg mojego rozumienia ewolucji populacja ta powinna być choć trochę bardziej odporna na tego typu zjawiska. Niezależnie od tego rok 2013 i 2014 (masowe tarło dorodnych ryb o którym koledzy donosili na forum) pokazuje, że San ma nadal gigantyczny potencjał i nawet cykliczne katastrofy nie powinny zniweczyć tego co udało zbudować dzięki świetnym pomysłom takim jak OS czy - przede wszystkim - no kill dla lipienia.
Ps. I jeszcze jedno - jeżeli czytają mnie koledzy z Opla na rzeszowskich numerach, którzy (piszę w liczbie mnogiej bo jeden działał a dwaj pozostali emocjonowali się i nagrywali hol) 27 marca metodą na "upatrzonego" "upolowali" ponad metrową głowatkę na Eldorado (łowca usłyszał mocne uderzenia dużej ryby na płytkiej wodzie, podszedł do niej z odległości 50 metrów i podrzucił nimfę pod pysk z odległości 2-3 metrów a następnie holował z 15 min, po czym nastąpiła sesja zdjęciowa trwająca z 3 minuty) - zastanówcie się czy wydarcie z wody będącej w tarłowym amoku ryby to wielki, życiowy sukces czy też może jednak barbarzyństwo. A twierdzenia jednego z Was, że głowacica "złowiła się przypadkowo" (z wody na brzeg też wyszła przypadkowo? w sesji foto wzięła udział bo była żądna sławy?) są delikatnie rzecz ujmując słabe.
|