|
Szanowny Panie Andrzeju,
Szkoda, że unika Pan merytorycznej dyskusji, ograniczają się do jakiegoś "sadzenia komunałów" zamiast przedstawiania argumentów. Szkoda, że łatwizna popularnego odbioru stanowi lep, od którego trudno się odkleić.
Poruszył Pan jednak kilka istotnych spraw, które wymagają komentarza.
Tak, piszę o aktywnych członkach stowarzyszenia. Ich intencje widać wyraźnie właśnie w tym w jaki sposób warunkują przystąpienie do organizacji. Dlatego to, co dotyczy kandydatów, jest tak istotne dla zrozumienia motywacji aktywnych członków.
Tzreba mieć śiwaodmośc, choc może Pan o tym nie słyszał, że nie wszystko, co dopuszczone prawem jest nienaganne. Wrecz przeciwnie, legalizm nie jest wystarczającym do oceny przyzwoitości, a wiele nagannych rzeczy robionych jest "zgodnie z prawem" ... To zawężenie do formalnej zgodności z przepisami, w taki sposób, żeby nie zostać poddanym odpowiedzialnosci,l jest przejawem "sklepikarskiego kombinatorstwa" ... zresztą, rozpowszechnionego w Polsce i znajdującego ogromny krąg odbiorców ... stąd wiele naszych problemów i trudności bierze swój poczatek, jestem tego świadom i bardzo "obudzony" ...
Słusznie nawiązał Pan do tego jacy ludzie są. bo zazwyczaj lubią myśleć o sobie lepiej niz an to zasługują ... W kulturze środziemnomorskiej tak jakoś się przyjęło, że za godne szacunku uważa się bezinteresowane działanie na rzecz innych, czerpanie satysfakcji z realizowania swoich zamierzeń, a jakoś mniejsze uznanie wzbudza kombinowanie dla własnych korzyści, zwłaszcza przy sprzecznosci deklaracji z czynami (np. deklaracji działnia z innymi, a realizowania swoich ambicji materialnych) ...
O takie poczucie trudno w środowisku zdominowanym przez "sklepikarskie kombinatorstwo", więc ludzie rzeczywiście gotowi dokonac takiego wyboru, żeby swój czas i umiejętności oddawać innym, mają mała motywację do robienia tego, kiedy trudno im oczekiwać współpracy, a także motywującego uznania, bo "kombinatorom" zawsze źle ... z drugiej strony "kombinatorzy" obawaiją się wymagań, jakie "grożą" w razie przywództwa ludzi zangażowanych w istotne sprawy, bo jeszcze oczekiwaliby podobnego zaangażowania od "kombinatoró", a to juz sprzeczne z ich "ambicjami" ...
Mówienie "moja chata z kraja", czy "nieważne czyje co je, ważne to je co je moje" to składowe bardzo prostackiego zawężania "możliwości wyboru" ...
Z kolei przykład, który Pan sam podawał, czyli przywództwo w oddziale stowarzyszenia w Tolminie, społecznie wykonywana funkcja prezesa przez dyrektora handlowej firmy, pokazuje zupełnie inen nastawienia ludzi ... skoro go wybrali, to na pewno uznali go za dobrego reprezentanta ich ambicji ... pewnie chcieliby tacy być jak on, ale nie maja dośc determinacji, żeby wygospodarować czas na pełnienie tak odpowiedzialnej funkcji społecznie, równolegle z poważną funkcja pełnioną zawodowo ... Z drugiej strony ten poważny człowiek musi czuć za sobą wsparcie podobnie myślących ludzi, skoro zdecydował się kandydować i zostać przywódcą ... Zasada wzajemnosci jest bardzo silna, ale wywołuje albo wzmocnienia pozytywne, albo negatywne ...
Nie są to żadne "utopijne wizje", tylko naturalne mechanizmy działające i w naszym kręgu ... niestety, rozxpowszechnione "sklepikarskie kombinatorstwo" zdecydowanie wywołuje "negatywne wzmocnienia" i dezintegracje społeczności wędkarzy ... i nie tylko wedkarzy ...
Ciężka praca przed nami, troche potrwa, ale coraz więcej środowisk rozumie te zalezności i potrafi przełamac niemoc ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|