|
Ryby w łowiskach normalnych, zwanych u nas "specjalnymi" są w
nich dlatego, że mniej ludzi je łowi, a nie dlatego, ze ich nie
zabierają ... Sytuacja w tzw. OS-ach nie jest argumentem na rzecz
stosowania C&R, ale argumentem na rzecz ograniczenia presji na łowiska.
Pozwolę się z tą tezą zdecydowanie nie zgodzić. Po pierwsze jak Pan wytłumaczy,
wspomniany poprzednio przez mnie fakt, że poniżej OS Dunajec jest
„pustynia“ pomimo tego, że presja tam występuje okresowo szczególnie
po zarybieniach tego odcinka jak i dolnego OS-u. ? Poza tymi przypadkami woda „nie widzi” wędkarzy. Nie dlatego, że ludzie chętnie lubią płacić za łowienie na OS ale dlatego, że złowienie tam pstrąga czy lipienia jest mało prawdopodobne.
Dobrze by było aby Roman Cyfra jako mieszkaniec tego terenu wypowiedział w tym temacie może nieco rozjaśnił by panującą sytuację.
W tych OS-ach ryby są i tak głównie z zarybień, więc gdyby
zaserwowałby Pan opłatę 100 zł zamiast 70 zł, a za zarobione pieniadze
wpuszczał kolejne ryby, to żadnego C&R nie potrzebowałby Pan i ryby
wciąż byłyby ...
Z tą tezą również się nie zgodzę poza faktem, iż ryby w większości
pochodzą z zarybień.
Jak rozumuję większą opłatą o 30 zł. chce Pan uzdrowić sytuację ?
Przyznam, że to dość osobliwy pogląd.
Jeśli wprowadzenie zakazu zabierania ryb (od tego jeszcze daleko do C&R, o czym pisałem wielokrotnie, oraz we wspomnianych artykułach)
spowoduje mniejsza liczbę łowiących, to ta mniejsza liczba łowiących
działa ochronnie, a nie C&R ... Gdyby został wprowadzony tylko zakaz
zabierania ryb (szumnie nazywany w Polsce C&R), a łowiących byłoby
tyle samo co przed jego wprowadzeniem, to ryby nie skończyłyby się po
miesiącu (jak to było choćby w Sanie z lipieniami w czerwcu), ale po
dwóch czy trzech .... taka to różnica ... a ryb by nie było i tak ....
Nie bardzo rozumiem co przez ten „akapit” chciał Pan udowodnić.
Mniejsza liczba łowiących nie działa ochronnie jeśli pozwolimy zabrać rybę z łowiska. Załóżmy hipotetycznie , że na odcinku obecnego OS-u dziennie łowi tylko 15 osób, pomóżmy to przez ilość dni w roku to jest 5475 łowiących. Przy takiej łącznej liczbie łowiących jak długo potrwa zanim ryby zostaną zjedzone?
Poza tym w jaki sposób ryby skoczyłyby się po 3 miesiącach skoro obowiązywał by zakaz zabierania ?
Dziś sytuacja choćby w Sanie jest taka, że wprowadzenie zakazu
zabierania lipieni sprawiło, że (jak to określił jeden z Kolegów)
rzeka do Osławy wygląda "jak po dżumie", zaś poniżej - sporo
wędkarzy z reklamówkami ....
Bez zrózwnoważenia presji i zasobów można sobie ....
Zrównoważenie presji i zasobów jest na dziś nie możliwe ze względów finansowych. Właśnie czasowy zakaz zabierania ryb ( kilka lat) na wszystkich akwenach gdzie występują ryby łososiowate pozwoliłby na progresję . A coroczne dorybienia mnożyły by ilość ryb w danej rzece, które by nie trafiły na talerz. Natomiast polityka wpuść i zjedz jest niepoważna i niczego nie rozwiązuje nawet jak by ograniczyć ilość łowiących.
Natomiast nierzadko nawoływanie do wprowadzania C&R wydaje się
służyć głównie utrzymaniu "status quo" w postaci
nieograniczonego, taniego dostępu do najbardziej kosztownych w utrzymaniu
łowisk, w ramach odziedziczonego z dawna pojmowania "powszechności
wedkowania" ... "bo niewazne cyje co je, wazne to je, co je
moje", jak śpiewał kiedyś Kazimierz Grześkowiak, portretując
specyficzną mentalność ...
Czym w takim razie jest zezwolenie na zabieranie ryb, likwidacją "status quo" na rzecz utrzymywania kosztownych bezrybnych rzek ??????
|