Bieżące informacje |
Pstrąg i Lipień nr 42 |
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.
|
|
Wiadomości z łowiska |
Mała Wisła 1 |
2020-10-14 test
|
|
Wiadomości z łowiska |
San Zwierzyń-Hoczewka |
2013-07-12 Warunki bardzo dobre
|
|
Wiadomości z łowiska |
OS Dunajec |
2014-08-12 warunki dobre ale nie idealne
|
|
Wiadomości z łowiska |
Łowisko Pstrągowe Raba |
2020-10-31 Dobrze to już było...
|
|
Nasze wzory |
Mokra. |
|
|
Wzory much |
W katalogu FF |
|
|
IMGW |
Stan wód |
Niezbędny każdemu wędkarzowi "na rozjazdach"
|
|
| |
|
|
|
Flyfishing.pl
Reportaże: Kill or not to kill?
autor: Georg Moskwa, opublikowane
2010-02-18
Modyfikując Szekspirowskiego Hamleta można tak postawić to pytanie. Odpowiedzieć już trudniej. Przedstawię moją pozycję, nie mając ambicjij nadrzucić jej komukolwiek.
|
|
|
Po pierwsze wędkarstwo to hobby a nie sport. Po drugie łowienie ryb to znęcanie się nad istotą. Stoję za tymi twierdzeniami. Czy zaprzestanę łowienia ryb? Nie, na to nie wygląda. Czy jestem sadystą? Nie, użytkownikiem przyrody, jak myśliwy, grzybiarz itd. Wędkastwo a szczególnie muszkarstwo to duża część mojego „way of living”, sposobu bycia. Wypuszczanie złowionych miarowych ryb w sezonie jest w świetle niemieckiego prawa ochrony zwierząt nie dozwolone. Jest to „bezpodstawne znęcanie sie nad kręgowcem”. Czy więc nie praktykuję zasady „no kill” albo u nas C & R? Owszem, wypuszczam wszystkie potokowce i lipienie, zabieram tęczaki i trotki. Czy jestem więc przestępcą? Przysłowie niemieckie mówi: „Gdzie nie ma sędziego tam nie ma kata”. Oczywiście gorliwemu, pruskiemu strażnikowi bym tego pod nosem nie robił, ale tych nie ma na moich podberlińskich rzeczkach. A w innych krajach, gdzie łowię, jest to dozwolone.
A co do trotek? „Są ryby i są ososie” cytował kiedyś tubylca Przemek Dobko. Łowienie ryb na ciągu tarłowym do tego nie pobierających właściwie pokarmu, a więc troci i łososi, ma swą specyfikę. Z etycznego punktu widzenia nie dopuszczalne. Są kraje, jak Niemcy i Dania, gdzie wolno łowić tylko srebrniaki. Są kraje, jak Szwecja i Polska, gdzie łowi się i kelty. Co kraj to obyczaj. Srebrniak i kelt to nie ta sama choć właściwie tak sama ryba. Łowiąc i zabierając srebrniaka eleminuje się kandydata na tarło, „zabija potomstwo”. Ale poluje na rybę mocną, „sportową”. Łowiąc kelta, szczególnie przy krótkich przymorskich rzekach eleminuje kandydata na tarło za rok, dwa. Wbrew pozorom trocie nie trzą się tylko raz. Cztery, pięć razy to u oznakowanych, brytyjskich samic reguła. Może brakuje tam gumofilców? No a uroda i emocje z keltami względne, każdy wie.
„No kill” na keltach? Ryby, poza wyjątkami, nie mają zdolności szybkiej utylizacji kwasu mlecznego powstałego w mieśniach podczas stresu n.p. holu. Wyczerpane holem wykładają się, sparaliżowane kwasem. Przy wypuszczeniu, szczegónie przy szybkiej wodzie konieczna jest reanimacja ryby, umiejętna. Wycieńczone drogą do tarliska (siaty, elektrycy, szarpaki itd.) i tarłem kelty reagują na stres szczególnie czule. Wyjmujemy je, choćby na krótko, z wody o około +1 do +4 °C. Na zewnątrz jest, jak na zawodach Łeby tego roku, porządnie poniżej 0°C. Zmiana temperatury o więcej jak 5°C jest trudna dla każdej ryby. Do tego oślepia ją światlo dzienne. Wypuszczać zimowe kelty w tych warunkach? Raczej nie.
Jak to więc, łowić te ryby albo nie, puszczać czy nie puszczać, srebrniaki czy kelty???
Pozwolę sobie cytować Fryderyka II: „Każdy ma według własnego gustu zostać szczęśliwy”. Z historii wiemy że i on sam, jako monarcha, nie został wierny własnej zasadzie. W ramach ustaleń prawnych, niekiedy z przymróżeniem oka, powinniśmy sobie sami postawić reguły i je zachować. Od czasu wygnania z raju, mamy wolną wolę ale i nakaz respektu przed stworzeniem. Człowiek człowiekowi nie równy, na szczęście!
C & R, albo jak kto woli „No kill” jest też medodą gopodarowania rybostanem.
Ale o tym innym razem.
|
|
Autor |
Komentarz |
baboriba
|
Male sprostowanie natury formalnej: W Szwecji obowiazuje calkowity zakaz zabijania keltow - rowniez tych zlowionych w morzu natomiast w Danii na pewno mozna zabijac kelty z morza. Co do rzek nie jestem pewny ale chyba tez. Rowniez okresy ochronne sa w Szwecji bardziej rygorystyczne niz w Danii.
| Marek Kowalski
|
Nie często mam okazję przeczytać tak rozsądny artykuł. I ma pewna osobistą satysfakcję, bo podobnie postrzegam wędkarstwo.
| Jerzy Kowalski
|
Bardzo rozważne podejście do tych zagadnień. Warto przy tym pamiętać, że okresy ochrony ryb czy wymiarów, w ramach których są chronione, są kwestiami umownymi i zależą od decyzji gospodarczych. Dlatego też tam, gdzie bardziej dba sie o stronę "przychodową" gospodarowania regulacje są inne niż tam, gdzie dominuje nastawienie "eksploatacyjne". Rozszerzanie i respektowanie zakresu stosowania C&R jest własciwe temu pierwszemu. Podobnie jak uprzedzające stosowanie C&R zwyczajne postrzymywanie się od łowienia ryb objętych ochroną.
Obowiązkowy zakres ochrony ryb, zawarty w różnych regulacjach to jest podstawowa część łowienia C&R.
Nie wystarczy tylko powstrzymanie się od aktywnego zabijania ryb, czyli "no kill", trzeba je jeszcze umiejętnie złowić, wyholowac, oraz uwolnić w taki sposób, żeby przeżyły dłużej niż tylko okres uwolnienia. Do tego potrzebny jest odpowiedni sprzęt, umiejętności, a przede wszystkim nastawienie do dobrego, skutecznego łowienia C&R.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
| ZbychW
|
To kill or not to kill - jeśli już ...
| lex
|
Zasada jest taka no kill TAK ale nie dla pół wyedukowanych medrków. Zeby wypuscic rybę trzeba wiedziec cos wiecej niz jak wyciaciagnąć jej hak z pyszczka. Od dawna mierżą mnie teksty że ci co zabieraja MIAROWA RYBE sa kłusolami o ci sami meczą miarowe i nie miarowe ryby na żyłce 0.08 a cos takiego jak "kwas mlekowy" to ksywa miejscowego gangusa . Autorowi gratuluje zdrowego rozsądku i super artykułu. Pozdrawiam
| Zygmunt Bartoszek
|
Cieszę się, że są trzeźwo myślący wędkarze - może tak oceniam ten artykuł, ponieważ prezentowane tutaj stanowisko jest bliskie mojemu? Nie, żebym był przeciwny C&R (sam i tak jakieś 98% ryb łowionych wypuszczam), ale do szewskiej pasji doprowadzają mi fotografie ryb wyjmowanych w lecie i transportowanych na brzeg (fota na trawie lub szmacie) a jeszcze gorzej w zimie, na mrozie, fotki ryby utytlanej w śniegu na brzegu. Autorzy takich "ekologicznych" fotek pewnie zapominają o tym, że i ryba może mieć odmrożenie (np. oka).
Poza tym pozdrawiam serdecznie (Autora?) na zdjęciu ilustrującym artykuł. Miałem przyjemność podbierać tą większą troć z fotki (75 cm o ile pamiętam).
Pozdrawiam,
Zygmunt.
| michal kanik
|
Moim zdaniem artykuł to jeden wielki bullshit. Kill or not to kill. Jase, ze NO KILL. łowie od ponad 20 lat. I nie pamietam kiedy to łowiąc na spinning lub jak od niedawna na muche, by ryba którą złowiłem była jakoś nadmiernie wyczerpana! Nawet przy 35 stopniach a wody ok 15, to 20 roznicy! Trzeba umiec obchodzić się z rybą, to po pierwsze. Rekę zawsze namoczyć. mozna rybe takze w wodzie juz odczepic. Nie nie pisac mi tu głupot prosze. Chcesz brac ryby, to je bierz! Kazda rybe, ktora nie chapnęła do flaków przynety da sie uratowac, przynajmniej ja zdołałem!
| Sokol
|
Przeczytałem właśnie drugi artykuł autora o gospodarce na łowiskach... no cóż nie mam łowiska ale mały stawek w górach przy strumyku i myślę że autor w swoich ocenach mocno się myli... Artykuły starają się być rozsądne ale faktycznie zmierzają do usprawiedliwienia swojej woli zabierania ryb z wody... to taka trochę próba wybielania i szukania potwierdzenia dla sobie ustalonych zasad... No kill to także gospodarka rybacka, taki zarzut bądź stwierdzenie faktu można postwić każdemu z dowolnych działań w życiu bowiem wszystko co robimy ma przełożenie na 'ekonomie'-gospodrkę włącznie z wybraniem takiego a nie innego sklepu na zakupy więc to zarzut prawdziwy tylko pytanie czy o to chodzi pomysłodawcom. Sądzę że na pewno nie. Druga sprawa to wypuszczanie zmęczonych ryb i kwas mlekowy itp. No cóż miałem możliwość przeprowadzać osobiście eksperymenty na mojej małej wodzie i bez wzgledu na zmęczenie ryby, może się ona uratować i przeżyć, dotyczy to większości umęczonych nawet maksymalnie ryb. Od tak dawna prowadzi się takie dyskusje więc sam spróbowałem na własnej wodzie. Dziś uważam, że jedyne co zapewne zabije rybę to skaleczenie skrzeli, oka choć w takie eksperymenty nie bawiłem się, jest to jednak wieloletnie obserwowanie choćy ryb w siatce u gruntowca, spławikowca czy innego łowcy w wodach stojących. Wniosek jest taki że duży hak zwiększa ryzyko takich skaleczeń a więc i zagraża w większy stopniu jej życiu, streamer wypada tu gorzej niż sucha, mokra i mniejsze czyli niewymiarowe ryby mają większe szanse na takie skaleczenia niż duże. Ledwie dziś widziałem nad wodą młodego 10 letniego chłopaczka, który na fatalnie zbudowanym zestawie złowił na dużym haku kiełbika przebijając mu nozdrza, których zrujnowanie też dobrze nie rokuje, a to niestety dość częsty uraz 'hakowy' u ryb generalnie igerujący już w układ nerwowy. NIE MNIEJ WYPUSZCZONE RYBY PRZEŻYWAJĄ w ogromnej większości i to powiedziałbym że nawet do 95% i nie widzę powodu dla którgo 5 martwych spośród 100 wypuszczonych rybek miałoby przesądzać o tym czy powinno się stosować zasadę 'no kill'. Zresztą nie trzeba daleko szukać by przekonać się że tak jest, jakim cudem na OSie na Sanie są tak duże lipienie, w przeciwieństwie do pstrąga gdzie zarybia się kabanami, lipień tego nie potrzebuje i dorasta do gigantycznych rozmiarów pomimo tego że jest kłóty, łowiony stale na bez wątpienia już popularnym łowisku, z którego sława lipienia dotarła już daleko poza granice? Gdyby biedne ryby tak po zlowieniu i wypuszczeniu łatwo padały to nie osiągałyby takich rozmiarów w takich ilościach...
| Sokol
|
Zapomniałem dodać... oczywiście podpisuję się pod stwierdzeniem 'chcesz zabierać ryby zabieraj ale nie ma co się nad tym doktoryzować', ja wypuszczam i dobrze mi z tym, reanimować rybę też trzeba umieć zanim się wypuści zmęczoną. Etyka, etyka... a będą przeżywać, nie wyciągać z podbieraka itp. I STOSOWAĆ BEZZADZIORY... bo to napewno jeszcze bardziej poprawia statystyki.
| Karol Tadeusz Zacharczyk
|
artykuł jak zwykle znakomity. Co do Szwecji i nakazu wypuszczania keltów lub jak kto woli zakazu ich zabijania: na własne oczy widziałem jak na jednym z najlepszych łowisk trociowo łososiowych tego kraju - w Avkarleby w marcu i kwietniu miejscowi trocie pałują jak się patrzy i to nie ważne czy przynętę miały wewnątrz pyska, czy też były podczepione za ogon.
| Olsenos
|
Sokol masz zupełną rację, pozdrawiam.
|
| |
Galeria zdjęć |
Słowacja 2024 |
|
|
|