f l y f i s h i n g . p l 2024.03.29
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
Bieżące informacje
Pstrąg i Lipień nr 42
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.

Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.
Wiadomości z łowiska
Mała Wisła 1
2020-10-14
test
Wiadomości z łowiska
San Zwierzyń-Hoczewka
2013-07-12
Warunki bardzo dobre
Wiadomości z łowiska
OS Dunajec
2014-08-12
warunki dobre ale nie idealne
Wiadomości z łowiska
Łowisko Pstrągowe Raba
2020-10-31
Dobrze to już było...
Nasze wzory
Heavy pupa nymph
Wzory much
W katalogu FF
IMGW
Stan wód
Niezbędny każdemu wędkarzowi "na rozjazdach"
 
Flyfishing.pl
Reportaże:
Taimyr 2002 - Część I

autor: Maciej Wilk, opublikowane 2002-09-02

Żeglowanie jest koniecznością – o tym fakcie wiedzieli już starożytni Rzymianie. Z pewnością ta myśl przyświecała Marco Polo, gdy odkrywał daleki wschód.
 
I chociaż od czasów zarówno rzymian jak I Marko Polo upłynęły stulecia to pozostaje wciąż na ziemi kilka miejsc niedostępnych , dzikich gdzie śmiertelnicy rzadko zaglądają, a zwierzęta wciąż witają człowieka przyjaźnie, nie uciekając przed jego wzrokiem. Odkrywając takie miejsca możemy się poczuć chociaż trochę jak dawni podróżnicy, którzy widzieli to co innym dane było zobaczyć za setki lat.
Niestety miejsc tych jest coraz mniej, nasz świat się kurczy w zastraszającym tempie.
Myślę że dla wędkarza, którego pasją jest łowienie salmonidów ,który szuka prawdziwej dziczy nie ma tak naprawdę dużego wyboru. Mongolia została rozjechana samochodami Amerykanów I Europejczyków, nad wszystkie dopływy Bajkału dotarły już statki z turystami, a nad Alaską latają malutkie samolociki, które lądują na, co większych jeziorkach. Jednak zawsze wierzyłem, że ciągle istnieją skrawki ziemi naprawdę dzikie.
Swoją wiarę pokładałem w Syberii. Jednak nie tej Syberii gdzie można dotrzeć samochodem czy łodzią czy co gorsza pieszo, ta już dawno została przetrzebiona, tyko tej niedostępnej I dzikiej. Syberii w której panem jest On, On czyli Hucho Taimen.
Nieprzejednany imperator tamtejszych rzek. Można go spotkać w zasadzie od Uralu na aż po Japonie, od Mongolii, Chin po arktyczne morza północy. Zjeździłem już trochę świata poszukując spotkania z nim. Jednak w wypadku tej ryby jest kilka miejsc magicznych, w których jego królestwo jest wyjątkowe. Do takich miejsc zaliczyć z pewnością możemy to miejsce gdzie złowiono największego, +100 Kg. A złapano go na Taimyrze, półwyspie leżącego na środku Syberii daleko za kołem polarnym. Jest to miejsce gdzie od czasów wyginięcia mamuta włochatego zrobiło się tam dość pusto. –60 wciągu zimy, no i ta cztero miesięczna noc skutecznie odstraszają ludność napływową. Taimyr zamieszkuje od dziada pradziada Ewenkowie tamtejsi pasterze reniferów. Barwny hermetyczny lud żyjący z dala od cywilizacji I zgiełku dzisiejszego świata. Jedynym ośrodkiem miejskim jest Norylsk światowe centrum wydobycia niklu, o którym I tak trudno powiedzieć, że tętni życiem. Jest to szare miasto hałd I hut, toczące rozpaczliwą walkę z surową przyrodą o przetrwanie.
Pierwszy raz z pomysłem wyjazdu na Taimyr zetknąłem się w 1999 roku wtedy to mój kolega Bogdan wspomniał, że trzeba tam pojechać, jednak nasze plany w żadnym razie nie wyszły poza plan typu trzeba. Brak środków transportu brak osób, które mogły, by „sprzedać” jakieś informacje na temat łowisk skutecznie nas zraził. W moim życiu nastąpił okres beztaimieniowy, co prawda przeżyłem kila wspaniałych wypraw w poszukiwaniu naturalnie wytartej siostry imperatora, głowacicy. Jednak gdziekolwiek czy w Bośni, czy Ukrainie zawsze myślami byłem tam daleko w królestwie Tajmieni, na Syberii. Z wyjazdami w nieznane jest tak, że naprawdę trudno jest skompletować grupę osób na tyle szalonych, aby ruszyły w nieznane, nie wiedząc tak naprawdę czego można na miejscu się spodziewać. Prawdopodobnie nic by z Taimyru nie wyszło gdyby nie Sławek. Sławka poznałem na początku 2001 w związku z jego planami wyjazdu do Mongolii. Potem kontaktowaliśmy się jeszcze kilka razy planując, a raczej marząc o wyjazdach w nieznane. Jednak któregoś dnia padły z ust Sławka słowa „może Taimyr, Gorbiaczin”. Odpowiedziałem bez namysłu – w porządku. W tamtym momencie jeszcze nie wierzyłem, że cokolwiek z tego wyjdzie, ale już wtedy mój umysł zaczął napełniać się marzeniami o nieznanej krainie, dzikiej przyrodzie no i o Nim, imperatorze.
Czas upływał, a ja ciągle marzyłem, jednocześnie nie robiąc nic w kierunku konkretnych przygotowań, na taki luksus mogłem sobie pozwolić, ponieważ wszystkim zajął się Sławek. Dopiero uaktywniłem się tuż przed samym wyjazdem wtedy też gorączkowo I chaotycznie rozpocząłem pakowanie. Sam ograniczyłem się do spakowania sprzętu, a żonę poprosiłem o spakowanie ubrań. Efektem tego posunięcia było to, ze na lotnisku waga wykryła duży nadbagaż. Ale, że koledzy z którymi jechałem pakowali się sami, mieli niedowagę a moje ciuchy pojechały na Syberię bez dodatkowej opłaty. Na lotnisku spotkaliśmy się Ja, Marek, Leszek, Sławek I Felek. Wszyscy, chociaż nie dawali tego po sobie poznać byli lekko podnieceni wyjazdem. W końcu Taimyr to niezwykłe miejsce nawet jak na przepastną Rosję, aby tam przebywać konieczne jest posiadanie specjalnego pozwolenia z Ambasady Rosji. No i ta podróż wysłużonymi Tu 154, które przy starcie wykazują większe niż inne samoloty drgania. Przy lodowaniu w Moskwie też drżał. W Moskwie spotkaliśmy się z szóstym uczestnikiem naszego wyjazdu Robertem. Robert do Moskwy przybył już dzień wcześniej, aby z uwagi na przerwę pomiędzy odlotami zorganizować nam program zwiedzania stolicy. Zwiedziliśmy turecką restaurację, w której podawano doskonały ruski borszcz. Na nic więcej nie starczyło czasu , musieliśmy się spieszyć na samolot do Norylska. Do Norylska przylecieliśmy o szóstej rano. Na lotnisku przywitał nas Sasza , organizator ze strony rosyjskiej całego wyjazdu. Sasza zabrał nas najpierw na Milicję, aby zgłosić nasze przybycie, a po załatwieniu wszystkich formalności pojechaliśmy do hotelu. Podczas drogi mogliśmy podziwiać rozwalające się budynki, wszędobylskie rury i zdewastowane środowisko naturalne.
Ponieważ Sasza jeszcze tego dnia zabrał nas na wycieczkę po Norylsku i okolicach mogłem dokładniej przyjrzeć się księżycowemu krajobrazowi kopalni rud niklu, jak również do niedawna chronionej ciekłym azotem architekturze miasta. (Norylsk jest zbudowany na wiecznej zmarzlinie, w lecie podczas odwilży budynki rozjeżdżają się – kiedyś były zmrażane ciekłym azotem)
Krajobraz Norylska spowodował, że jak najszybciej chcieliśmy opuścić to miasto I znaleźć się nad wodą. Miało to nastąpić następnego dnia około 10 rano, miało nastąpić, ale nie nastąpiło, okazało się, że kapryśna arktyczna pogoda spłatała nam figla, chmury zawisły parędziesiąt metrów nad ziemią i o locie nie było mowy. W Norylsku zostaliśmy jeszcze dwa dni, były to chyba jedne z najdłuższych dni, jakie przeżyliśmy. Spędziliśmy je generalnie obserwując pułap chmur. Na trzeci dzień pogoda była jeszcze gorsza, już w myślach każdy z nas wyobrażał sobie jak to w Polsce będzie opowiadał o dwutygodniowym pobycie w Ritzu w Norylsku, a tu nagle Sasza dwoni i mówi - pogoda się poprawiła lecimy , pakujcie się. Chociaż jak powiedziałem było wyjątkowo paskudnie, zacinał deszcz to w poprawę pogody nikt nie wątpił, w ciągu 15 minut byliśmy gotowi do wyjścia, a na naszych twarzach znów zawitał uśmiech. Dotarliśmy na lotnisko gdzie po krótkiej odprawie zawieziono nas do MI-8. Helikopter już grzał silniki. Czekała w nim na nas reszta rosyjskiej ekipy. Przywitaliśmy się usiedliśmy na małych ławeczkach i wystartowaliśmy. Helikopter unosząc się w kierunku bezimiennej - Gorbiaczin to po ewencku rzeka bez nazwy- przenosił nas w całkiem inny świat niż ten z Norylska. Naszym oczom ukazały się bajorka, meandrujące rzeki, a w oddali góry, do których podążaliśmy. Wszystko było tak nierealne, że moja wyobraźnia zaczęła pracować ze zdwojoną siła. Jej oczyma widziałem lipienie ponad pół metrowe, szczupaki wielkości rekinów, okonie jak karpie, a o tajmieniach nawet nie wspomnę. Czy me przypuszczenia okażą się prawdą miałem przekonać się już za chwilę, bo lot trwał zaledwie 1,5 godziny. Czasami półtorej godziny to szmat czasu jednak tu w helikopterze biegł szybo, I po chwili zaczęliśmy zniżać się nad rzekę. Rzeka z góry wyglądała na bardzo małą, wypływała z niedużo większego jeziorka. Jednak, czym niżej niej byliśmy tym ona rosła. Tuż nad ziemią, gdy ostatni raz spoglądałem przez okrągłe okno spostrzegłem przepiękną płynącą po kamienistym dnie średniej wielkości rzekę. Rzekę, o której rybności miałem się przekonać już za jakieś pięć minut po wylądowaniu.

Tekst: Maciej Wilk
Foto: Sławek, Robert, Marek, Felek, Leszek, Maciej


Witamy w Norylsku


Wydawka bagaża


Droga dojazdowa z lotniska do miasta


Panorama Norylska


Zdjęcie zrobione podczas wycieczki po mieście


Ósmy obcy pasażer z No...rylska


Kopalnia rud niklu


Huta niklu


Czekając na pogodę


No, dotarliśmy na lotnisko


Załadunek do lotniskowego autobusu


Jeszcze tylko podładować akumulatory i lecimy


Przenosimy się w inny świat


jesteśmy w bajce


Ileż tam oczek wodnych


Syberyjskie jeziora


Już niedaleko


Pierwszy raz widzimy rzekę


Z tego jeziora wypływa Gorbiaczin


Lądujemy


<< PowrótOceń artykuł >>

Autor Komentarz
kitka
Chcialam bardzo podziekowac za przyblizenie mi miasta Norylsk. Czytalam te relacje oraz podobna obszerniejsza o calej wyprawie i naprawde interesujaco podane informacje. Zwiezle, konkretnie ale z odrobina emocji. Pozdrawiam

Galeria zdjęć
Jesienny wschód słońca.
Email:
Haslo:
Zaloguj automatycznie
przy kazdej wizycie:
Zaloz konto
Gorące dyskusje
Na Forum
Wilki, bobry -
nawiązanie do
poprzedniej dyskusji

Witam. Warto
posłuchać https://yo
utu.be/RRYn-ioQraY?s
i=TzsZkBAvtWVOLhGv P
ozdrawiam.
Propozycje na naszywkę Forum FF

 [tally] 7

 [tally] 5

 [tally] 10

 [tally] 12

 [tally] 81

 [tally] 10

 [tally] 1

 [tally] 4

 [tally] 19

 [tally] 8

 [tally] 19

 [tally] 93

 [tally] 24

 [tally] 6

 [tally] 7
głosów: 306 więcej >>
Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus