|
Jak dla mnie to w całych Bieszczaedach mogłoby być no kill. Ostatniego pstrąga z Solinki wziałem około 10 lat temu i absolutnie nie czuję potrzeby, aby zjeść sobie rybkę. Myslę, że stosunek miesiąrzy do rozsądnych wędkarzy to niestety gorzej nż 90:10. A no killowcy to już malutki odsetek. Jednak to nie jest problemem Solinki/Wetlinki, czy górnego Sanu. Tam wędkarzy jest bardzo mało. Ja cały czas zwracam uwagę na decyzję podjęte przez PZW Krosno., których na pewno dałoby się uniknąć. Solinka to rzeka, na której się wychowałem. Tam złowiłem pierwsze ryby. Nadal tam jeżdżę ze względu właśnie na te piekno, o którym Pan pisał. Dlatego do znudzenia wałkuję ten temat, bo jak Pan wie jestem miłośnikiem tamtych rzek. Co do zarybienia to...odczułem to w zeszłym roku mimo, że łowiłem pare dni na Solince. Proszę takżę zwrócić uwagę jak dobrze czuje się tam lipień. Pomimo praktycznie braku zarybień. Czasami jest wystrzałowy rok, gdzie idzie połowić pięknie tą rybę. Tak było jeszcze niedawno 2003, potem 2006-2007 i czasami zdarzają się ładne, bo około 40. Może warto by pomyśleć zarybieniu tą rybą nawet kosztem pstrąga. Co nie co już połowiłem na tej rzece to mam już pewne spostrzeżenia. Pstrąg chyba jednak gorzej sobie radzi w tej zupie latem. Bo Solinka latem ma temperaturę Oceanu Indyjskiego. Mi się marzy utworzenie na Solince no kill. Tam mało kto łowi. Oburzenia chyba wśród miesiarzy nie będzie, a może okazać się strzałem w dziesiątkę. A co do małego pstrąga na Solince to mam pewne informację, ale wolałbym już po przez email.
Pzdr
|