|
Przez całe moje dzieciństwo, gdy co roku przyjeżdżałem do wujka na wakacje i co roku napotykałem w Bieszczadach nowe drogi leśne. Równolegle do tych nowo powstałych dróg leśnych, zmieniał się charakter przepływu w Sanie. Obecnie po deszczach drogi te stanowią rzeki okresowe i drenują wodę wierzchniej warstwy zwietrzeliny. Jak chcesz to możemy umówić się w Bieszczadach to ci te rzeki okresowe podczas deszczu pokażę. Gdyby ich nie było, woda musiałaby się powoli przesącza w glebie po stoku do najbliższego strumienia i to właśnie gwarantowało dobre przepływy. Byłem tam nie raz przed poszerzeniem Parku. Czy Park te dukty zalesił? Jedź - sprawdź i podziel się wrażeniami
Zmiany na Górnym Sanie obserwowała cała moja rodzina. W latach 70 to była Alaska, a teraz jest park ze stokówkami. I wtedy nie płynęła kawa z mlekiem zaraz po deszczach i nie było takich niżówek - spędziłem tam wiele lat z rzędu i wiem co mówię z doświadczenia. Ci co teraz odkrywają Bieszczady nie wiedzą co było kiedyś, nie mają punktu odniesienia do dzikich Bieszczad. Ostatnią taką normalną wodę w Bieszczadach obserwowałem przez poszerzeniem BPN, jak wyjaśnił mi mój tata załapałem się na ostatnie takie przepływy Sanu, ale dodał, że w latach 70 było jeszcze lepiej. Pamiętam jaką mieli leśnicy wówczas sraczkę, aby wyciąć na szybko wielkie jodły....
Oczywiście woda nie była wtedy kryształowa, ale była w miarę czysta, naturalnie mniej niż woda podczas niżówki. Pod koniec moich wyjazdów w Bieszczady po opadach była to już kawa z mlekiem o przezroczystości 0,5 cm.
Mój wujek i jego pięciu synów zęby zjedli na Bieszczadach. Ja przez wiele lat przyjeżdżałem na wakacje do Chmiela na miesiąc i niemal co drugi dzień chodziło się na wyprawy po 10 - 50 km, zależnie od pogody i chęci. Między wyprawami odpoczywało się z muchówką w Sanie. Jak chcesz mogę Ci palcem pokazać w terenie jakie były dawne niżówki i wtedy ryby miały dobre warunki.
Tak więc najpierw niektóre stokówki należy zalesić a później zakładać łowisko.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|