| |
Dzisiaj w onecie ukazał się taki oto tekst.
Katastrofa ekologiczna: Spóźnione ostrzeżenie
"Gazeta Wyborcza": Minęły dwa tygodnie od zatrucia Białego Dunajca, z którego czerpie wodę 35-tysięczny Nowy Targ, a w mieście nadal nie ma wody pitnej.
Gdy rzekę zatruwają wciąż nowe ścieki, a oczyszczalnia ma awarię, złożony z urzędników sztab kryzysowy bezradnie rozkłada ręce. Zatruta fala dotrze niebawem do Nowego Sącza. O katastrofie ekologicznej na Podhalu pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".
Mieszkańcy Nowego Targu wodę czerpią wiadrami z osiedlowych studni lub z beczkowozów. Prawdopodobnie zawiniła oczyszczalnia ścieków w odległym o 30 kilometrów Zakopanem, która wskutek awarii musiała zrzucić do rzeki 1800 metrów sześciennych ścieków - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
28 lutego awarię usunięto. W niedzielę jednak w tej samej oczyszczalni zabrakło prądu. Do Białego Dunajca trafiły kolejne zanieczyszczenia, a miasto całkowicie pozbawiono wody.
Woda z kranów nie nadaje się do spożycia nawet po przegotowaniu. Nie wolno się też w niej myć, płukać naczyń ani używać do prania, grozi to bowiem poważnymi kłopotami gastrycznymi.
Nowotarżanie obwiniają służby sanitarne i lokalne władze o zbyt późne poinformowanie o skażeniu wody.
Dopiero 5 marca, pięć dni po pierwszym wycieku, sanepid ostrzegł, ze w wodociągach są odporne na chlor bakterie.
Powiatowy inspektor sanitarny Rita Lech-Jóźwiakowska tłumaczy, że zwlekano tak długo z ostrzeżeniem mieszkańców, bo służby sanitarne musiały się upewnić, że istnieje zagrożenie, a badanie trwa około 48 godzin.
Nasówa się pytanie po jego przeczytaniu, a gdzie wędkarze?
To jakiś koszmar z minionej epoki, pozwolić na niszczenie tak pięknych rzek.
A gdzie odszkodowania na pstrągi, a gdzie kary na sprawców?
Jak można przez dwa tygodnie siedzieć cicho gdy dewastowana jest rzeka, a gdzie zdrowie ludzi.
Ocknijcie się koledzy z nad Dunajca.
pozdrawiam
Leszek
|