|
Mam odmienny pogląd na zmiany w rybostanie w II poł. XIX w. Spadek pogłowia ryb wynikał głównie z niszczenia środowiska - kanalizacja, melioracje, przegradzanie rzek, zanieczyszczenia, itp. (vide np. mój artykuł "Uwagi o występowaniu...." na łamach Roczników Naukowych PZW, bodajże w 2003 r., oraz "Ryby w życiu Polaków..."). Przełowienie miało wówczas niewielkie znaczenie w przypadku wiekszości gatunków (było istotne gł. w przypadku jesiotra). A już zwalanie wszystkiego na Żydów (wówczas wszystkie problemy zwalano na nich, co pięknie skomentował B. Prus - polecam jego Kroniki T. IX), było nieporozumieniem. W literaturze KTR oczywiscie dominuje wątek o kłusownictwie, ale dlatego, że wówczas jeszcze sobie nie uswiadamiano znaczenia zmian w środowisku.
To samo zjawisko wystepuje wspólcześnie. To przede wszystkim niszczenie środowiska powoduje drastyczny spadek ryb i brak mozliwości samoistnego utrzymania się populacji. Nie twierdzę, że wedkarze są bez winy, ale ile byśmy nie wpuscili teraz pstragów do Dunajca poniżej Sromowców, to i tak niewielkie są szanse na udane tarło. Do 1994 przynajmniej miały jeszcze taką możliwość. Teraz juz nie.
Poza tym, zwróćcie uwagę na fakt, ze w jednym miejscu Okólnika Rybackiego były informacje o braku ryb w rzece, a na innej stronie o tym, ze chłopi furmankami wywożą ryby. Skoro można było złowić tyle ryb, ze furmanka sie uginała pod nimi, więc chyba nie było tak źle? A może to juz była "tylko" jedna furmanka (a nie 5 lub 10)?
"Ostatnia furmaneczka Hrabiego Barry Kenta" ...
Pewnie w dzisiejszym stanie wiedzy podobnie zapatrywałbym, się na przyczyny zmniejszenia się liczby ryb w wodach (nie cierpię tego "rybostanu" ) ale powstanie organizacji rybackich wynikało z ÓWCZESNEGO stanu wiedzy i zaptrywań, o czym napisał Hilary i z czym się chyba zgadzamy ... Zresztą i dziś większe znaczenie przypisuje się eksploatacji kłusowniczej, rybackiej itp., a nie zmianom środowiskowym ... do których obecny poziom eksploatacji żadna miara nie jest dostosowany, a znacznie go przekracza i to już od dawna ...
Dlatego też wspomniałem książkę "Fikoty i lorbasy...", w której jest dramatyczny opis obserwacji zmian, jakie zaszły w krótkim okresie, obserwowanych przez Autora, zwłaszcza wyrazony w zapisanej w Epilogu rozmowie z przedstawicielem "nowej władzy" ...
Nawet obserwacje z mojego, niedługiego jeszcze, życia, obejmuja zmiany jakie zaszły w środowisku podgórskich rzek, w związku z urbanizacja ich dolin ...
Bardziej chciałem jednak zwrócic uwage na to, w jaki sposób i z jakimi zamierzeniami zrzeszali się ludzie, którym na sercu leżało poprawienie jakosci łowisk ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|