|
Drogi mychas
Tu nie chodzi o to, że osoby, które decydują się wypuszczać złowione ryby nie lubią ich smaku. Chodzi o świadomość do czego złego to może doprowadzić lub do czego dobrego mogłoby doprowadzić ich nie zabieranie. Moim zdaniem nie chodzi też o to w tej całej dyskusji, żeby tworzyć podziały na nokilowców i "mięsiarzy" (choć ja nie nazwałbym Ciebie w ten sposób, dla mnie raczej mięsiarz to osoba, która zabija wszystko co znajdzie się w podbieraku, a rajem dla takich osób jest okres po zarybieniu, kiedy można napchać spodniobuty pstrągiem), chodzi o to, żeby wszyscy zrozumieli, że zmiany są potrzebne dla WSZYSTKICH WĘDKARZY, tych, którzy nie zabierają ryb, ale także tych, którzy od czasu do czasu mają ochotę na pyszną kolację i których moim zdaniem nie można za to krytykować. Ale osoby, które rozsądnie zabierają ryby raz na jakiś czas powinny zrozumieć, że po określonych zmianach za kilka lat będą w stanie zabrać znad Sanu 3 piękne 40staki w miesiącu łowiąc w tym samym czasie kilkanaście innych i kilkadziesiąt 30staków. Wydaje mi się, że dodatkowa opłata za zabieranie ryb dla chętnych (nawet symboliczne 30 - 50zł) byłaby krokiem w dobrą stronę, można wprowadzić przy okazji zmniejszenie ilości zabieranych ryb i podnieś wymiar ochronny. Sądzę, że takie rozwiązanie byłoby do zaakceptowania dla wszystkich, którzy myślą perspektywicznie i mam nadzieję, że PZW Krosno uda się uczynić jakieś kroki w tym kierunku.
Chodzi o to żeby wszyscy nokilowcy i osoby zabierające ryby od czasu do czasu zdały sobie sprawę, że chodzi o wspólne dobro WSZYSTKICH, czyli przyszłość Sanu.
|