|
Z doświadczeń początkującego. Najpierw kupiłem wędkę 6-kę i duzy kołowrotek. Okazało się, że dobrze to sie macha na dalekie odległosci, ale żeby połowić suchą na niezbyt szerokiej rzece, to trzeba uzyć sznura 7-ki, żeby taki neptyk jak ja zarzucił. No to kupiłem wędkę 4-5 i mały młynek, do cieńszego sznura. Wszystko ok, ale jak się zaczynało łowić na mokrą i chciało rzucić, to jakoś tak nie za fajnie. No to w przypływie kasy kupiłem St Croix 5-kę, do tego DORBE sznury i teraz jest git. Tą 5-ką połowię i na suchą i mokrą, streamer też ok. Czwórkę do dziś uzywam tylko do krótkiej nimfy i ogólnie do łowienia lipieni, gdy trzeba zastosować cienki przypon. Główny problem, który jako początkujący zauwazyłem, że 6-ką też da się łowić ale ciężki sznur i cienki przypon to nie najlepszy zestaw. Niewielki klenik potrafi zerwać przypon, jak gwałtownie bierze. Dlatego gdy spodziewam się łowić z przyponem 0,14 lub nawet cieńszym, nie zabieram ani wędki 5-ki, ani tym bardziej 6-ki.
Ale są warunki taki, że tej 4-ki nie da się uzywać. To jest wtedy gdy jest wiatr. Jakikolwiek wiatr to dla mnie męczarnia - biorę wtedy nacięższą wędkę i najcięższy sznur, jakoś to wtedy idzie.
Oczywiście, moje opowiadanie to nie są konkretne porady, tylko opis problemów początkującego. Bo teorie mówią głównie o przypadkach tych, co umieją rzucać. A na początku jedynie plątanie się przyponu, rzuty gdy wieje, są problemem, który potrafi całkiem popsuć przyjemność wędkowania. I do dziś są to jedyne problemy, jakie napotykam. Do tego stopnia, ze jak wieje to schodzę z wody bo zawsze jest jakaś kicha z przyponam, a nie ma nic gorszego niż wiązanie tych wszystkich zyłek. No , jest jeszcze problem wkurzającego wiązania much do przyponu, konieczność zmieniania much, te cholerne węzełki - ale jestem dobrej mysli że w końcu ktoś wymysli klej typu "kropelka" do przyklejania haczyka do żyłki :)))))
|