| |
Osoby nie zainteresowane losem kol. Stanisława Guzdka proszę uprzejmie o nie czytanie tego tekstu, a wszystkich pozostałych bardzo, bardzo proszę o uszanowanie mojej prośby i nie komentowanie poniższych przemyśleń.
Po moim tekście z dnia 02 lutego br. otrzymałem od Staszka zaproszenie w celu przejrzenia posiadanych przez Niego dokumentów. Zobaczyłem wyrok sądowy z orzeczeniem WINNY wszystkich zarzucanych Mu czynów i w efekcie relegowaniu z szeregów PZW.
Stanisław Guzdek do niedawna piastował funkcje prezesa koła PZW w Wadowicach, prezesa Wspólnoty Graboszyce (łowisko dzierżawione obecnie przez cztery koła wędkarskie od Okręgu PZW Bielsko-Biała), Kapitana Sportowego i trenera kadry muchowej tegoż Okręgu PZW, Kapitana Muchowej Reprezentacji Polski i członka tejże kadry. Jeśli dodać do tego prowadzenie własnego biznesu, widać wyraźnie, że zajęć wystarczyłoby dla trzech.
Dodatkowo muszę wspomnieć o porywczym charakterze Staszka, który to (Staszek, nie charakter) będąc w konfliktowej sytuacji natychmiast i bez pardonu atakuje przeciwnika. Jest to taktyka do natychmiastowego zwycięstwa lub zrobienia sobie śmiertelnych wrogów, niestety bez rozwiązania problemów. Przez kilka lat usilnych starań zraził do siebie większość członków Zarządu Okręgu BB.
Pełniąc tak wiele różnych funkcji nie mógł wszystkiego zawsze robić dobrze. Drobne (i pewnie większe) niedociągnięcia sumując się spowodowały lawinę krytyki, czasem słusznej, a czasem będącej wynikiem plotek czy pomówień. Mając ambicje bycia przywódcą należy liczyć się z krytyką czy zawiścią. W efekcie został oskarżony o szereg przewinień.
Pierwszym i najważniejszym było przywłaszczenie kwoty 276 złotych. Na ten, jak i na pozostałe zarzuty tłumaczenia kol. Stanisława Guzdka brzmią logicznie i składnie. Nie jestem prokuratorem czy sędziom, nie mam też ambicji rozstrzygać zasadności zarzutu, ale moim zdaniem taką kwotę wyjmuje się z kieszeni i przeprasza, jednocześnie składając dymisję i co najwyżej otrzymując naganę. Kolejny zarzut to działanie na szkodę finansów koła w Wadowicach poprzez rezygnację z pobierania opłat za egzaminy i wpisowe na kwotę blisko dwa tysiące złotych. Pominę (przekonujące) wyjaśnienia Staszka, działanie szkodzące finansom koła winno być – znowu moim zdaniem – rozliczane przez komisję rewizyjną koła, lub przez Walne Zebranie. PZW jest instytucją demokratyczną i nawet największy dyktator co roku poddaje się osądowi kolegów, którzy mają prawo złożyć jemu, jak i całemu zarządowi koła wotum nieufności. Co ważniejsze, mają prawo wybrać na swojego przedstawiciela (nie chcę nikogo obrazić!) osiemnastoletniego żółtodzioba, pijaka i narkomana, bo mają do tego prawo! Co najwyżej będą (będziemy?) ponosić konsekwencje swojego wyboru. Niestety, takie są koszty demokracji, czy się to nam podoba, czy nie.
Kolejne zarzuty dotyczyły postępowania kol. Guzdka i w moim rozumieniu sprawiedliwości kwalifikują się, co najwyżej do nagany. Za bicie pięścią w stół nie powinno się wykluczać z PZW!!!
Żaden ze stawianych zarzutów nie dotyczył nierozliczonych wpłat na łowisko Graboszyce. Wytłumaczenie, które usłyszałem od Staszka mnie przekonało, ale postanowiłem je zweryfikować i w tym celu udałem się do dyrektora okręgu. Jak zawsze znalazł czas, by udzielić mi odpowiedzi na nawet niezbyt mądre pytania. „Na temat Graboszyc nic (pewnego) nie wiem, bo ja tu nie mam żadnych rozliczeń z tego. Myśmy (okręg PZW) to kupili. Powiedziałem panu Guzdkowi, że chcemy to dokładnie rozliczyć, ile jest opłat, ilu członków, jak wygląda sprawa gospodarki. On odpowiedział, że jest prezesem Wspólnoty i nikt mu się tam nie będzie rządził. Dostaliśmy tylko wstępne rozliczenie. W czasie kontroli na łowisku na dziesięciu wędkujących czterech miało zezwolenia, ale nie figurowali na liście.” Jestem skłonny uwierzyć, że tal właśnie było. Ale w akcie oskarżenia nie ma na ten temat ani jednego słowa!
Z powyższych informacji wynika, że został usunięty z PZW z powodu swojego charakteru. Głęboko wierzę, że w naszej organizacji jest miejsce dla rudych, jednookich, garbatych i choleryków. A także dla Stanisława Guzdka i Jego brata. I za poglądy nikt z niej usuwany być nie powinien. Jeśli nie da się współpracować z siewcą zamętu, tyranem i mącicielem (opinia niektórych członków Zarządu Okręgu), winno się taką osobę wyrokiem sądu koleżeńskiego pozbawić piastowanych funkcji. Organizacja ma prężnie realizować cele, do których została powołana, nie tracąc czasu na jawną walkę wewnątrz swych władz. Rozprawa odbyła się przed sądem, którego członkowie mogą być posądzeni o pozostawanie w konflikcie z oskarżonym. A to stawia pod znakiem zapytania bezstronność ich werdyktu i może, powtarzam może być powodem plotek i pomówień pod ich adresem. Źle się stało, że sąd okręgowy nie zgodził się przenieść rozprawy do innego, mniej zaangażowanego w sprawę okręgu PZW. Wydalając Stanisława Guzdka z PZW sąd skazał Go jednocześnie na utratę zdobywanej latami pozycji w Muchowej Reprezentacji Polski, bezpowrotną utratę sponsorów, w końcu utratę dobrego imienia. Na naznaczenie mianem złodzieja naszych wspólnych pieniędzy. Za 276 złotych, błędy w zarządzaniu funduszami koła i konfliktowy charakter. W moim odczuciu sprawiedliwości kara jest niewspółmierna do (nie wnikam-czy) udowodnionej winy.
Sąd w Warszawie, będący w istocie ostateczną instancją podtrzymał w mocy wyrok sądu w Bielsku. Staszek Guzdek twierdzi, iż nie miał możliwości obrony. Rozprawa odbyła się na jednym posiedzeniu, bez przesłuchania świadków. Wyrok zapadł. Zgodnie z przysługującymi uprawnieniami zwrócił się do przewodniczącego składu orzekającego o ponowne rozpoznanie sprawy (lub rewizję wyroku, nie pamiętam użytego terminu). I nie wiem, jak powinna zakończyć się ta sprawa.
Nie wyobrażam sobie, by po wzajemnych oskarżeniach (Staszek nie pozostaje dłużny władzom mojego okręgu, można o tym poczytać na tym forum) zarzuty zostały oddalone, a On wrócił do władz okręgowych PZW. Chyba za dużo złych słów zostało powiedzianych. Może jakimś rozwiązaniem było by, gdyby osoba z poza „układu”, obdarzona dużym autorytetem zechciała zbadać dużo bardziej dokładnie niż ja sprawę kol. Stanisława Guzdka i jako autorytet podpowiedziała kolegom wydającym werdykt w Warszawie, czy warto jeszcze raz zająć się tą sprawą? Może zechciałby pochylić się nad sprawą kol. Jacek Kolendowicz? Albo kol. Edmunt Gutkiewicz? A może sam prof. dr hab. Wojciech Radecki? Myślę, że nikt nie boi się osądu swych działań i wszyscy z ulgą przyjęliby całkowicie bezstronne potwierdzenie słuszności własnych poczynań. Bo inaczej na zawsze pozostanie posądzenie o „kapturowość” sądu. A bardzo ciężko udowadnia się, że nie jest się wielbłądem.
Ostatnia sprawa. W przypadku, gdyby nastąpił cud i Staszek Guzdek został by przywrócony w szeregi członków PZW, to myślę, że powinien poważnie rozważyć przejście do innego okręgu. Takiego, którego władze były by dumne, że na ważnych imprezach są przez niego reprezentowane. Staszku, nie chcę się Ciebie pozbyć. Słuchając Twych wywodów widziałem, jak bardzo przeżyłeś całą sprawę, ile w Tobie złości i goryczy. Dokładnie takie same uczucia widziałem u Twoich adwersarzy. Przemyśl proszę na spokojnie, czy nie było by to najlepsze wyjście?
Z poważaniem
Janusz Sikora
cic123@poczta.onet.pl
Powyższy list kieruję na forum FF
Do: Zarządu Okręgu PZW w Bielsku-Białej
Prof. dr hab. Wojciech Radeckiego
Edmunda Gutkiewicza
Jacka Kolendowicza
Stanisława Guzdka
|