|
Oki. Mnie również podoba się to, co napisał pan Roman Cyfra. Fachowo i rzeczowo. Proszę jednakże zważyć na fakt, że taki "zwykły" wędkarz także uprawia turystykę wędkarską. Kupuje paliwko, gazik na dojazd albo da zarobić PKP czy PKS. Płaci za kwaterkę w agroturystyce, pensjonacie czy hotelu. Żywi się w restauracji, coś niecoś wypije. Zrobi zakupy w wiejskim, małym sklepiku. Tego nie negowałem i nie wspominałem, bo to oczywiste. Duuuużo ludzi jest w stanie zarobić na wędkarzu. Nie jest to zaleta li tylko OS-u. Ustosunkowałem się do minusów "OS-ów". Bo tylko takie widzę. Otóż czasy są ciężkie i nie mam tu na myśli wymyślonego i nakręconego kryzysu. Obecnie trzeba być ekonomistą i umieć liczyć pieniążki. Chciałem być wyrazicielem wielu, ale widać należy być egoistą i wypowiadać się za samego siebie. Otóż co do rybostanu OS, pewnie ryby są, ale nie zawsze biorą. Tu się każdy ze mną zgodzi. Łowiłem na nich w ramach zawodów, więc za eksperta proszę mnie nie uważać. Nie są łowiskami ograniczonymi, więc rybka płynie do góry lub schodzi w dół. Jednak większość zarybiań jest pod publiczkę głównie przed zawodami, zwłaszcza dużymi egzemplarzami. To również mój pogląd. Nie rozwodzę się dłużej, bo zanudzę i mogę stać się nie lubianym przez forumowiczów. Za dniówkę OS-a, to mili koledzy mam full-wekend na górskim łowisku, na dostępnej wodzie. A uwielbiam góry, zwłaszcza Dunajec i Poprad. Kocham pstrągi, lipienie i głowacice. Bywam często. Co najmniej raz w roku jestem na trociach na Pomorzu. A, że czasami zjem to co kocham, takie są prawa dżungli i proszę nie negować tego faktu. Wymiary, limity i okresy zachowane. Mogłem zostać źle zrozumiany użyciem zwrotu - wędkarza "normalnego", bo ktoś poczuł się nienormalny. Użyję zwrotu „przeciętnego”, też kogoś dotknę. Sorry wielkie. Wszyscy jesteście nadzwyczajni. Wiek temu nasza ulubiona metoda była elitarna. A "snob" nie jest obrazą majestatu. Proszę zajrzeć do słownika. Szkoda, że nie czytacie koledzy uważnie, coś jest w nawiasie. A myślę, że piszę prawidłową polszczyzną. Ładnie i składnie. Wcale się nie chwalę. Bo niektórych postów "dłubiących oczy" nie chce się nawet otwierać. Może napisałem za dużo o sobie, ale jestem zniesmaczony i więcej głosu nie zabiorę. Proszę mnie też nie pytać o namiary na kieleckie łowiska. Człowiek się pochwalił, to „sezonowych” /też się ktoś obrazi/ muszkarzy naroiło się w okolicy i Mierzawa stała się lipna, a była sztandarowa lipieniowa. Przyrosty mogły wprawić o zawrót głowy. Dwulatki miały pod trzydziestkę, a trzy- ok.35. Widziałem w niej pływający rekord Polski. Możecie nie wierzyć ale ok. 60 cm. Nie napalajcie się to historia. Ten dół „wsioki” zasypały gruzem, wyciągnęli drzewa z wody, zmeliorowane zmeliorowano jeszcze raz na świeżo, a ryby wybrali wędkarze i kłusownicy.
Zwykły, szary, wędkarz. Pozdro. Artur K.
|