| |
Z uwagą przeczytałem bardzo ciekawy post Michała. Zgadzam się z Tobą co do tego, iż wedkarz pragnie obcować z naturą, szuka wspaniałych doznań i mniej go obchodzi cała otoczka związana z tym, aby nad wodą był względny porządek i aby sprawił "ktoś" by On mógł spotkać się z wymarzoną rybą. Ale aby mieć za co chronić wody, skutecznie je dorybiać potrzebne są pieniądze. I w tym miejscu nie mogę zgodzić się z Tobą, (ale mam nadzieję iż mi to wybaczysz) aby ponownie dojść do takiego stanu organizacyjnego, że będzie istniała jedna składka krajowa i będzie centralna dystrybucja środków finansowych do gospodarza wody tak jak było w latach 80-tych. Ja bardzo dokładnie pamiętam te czasy
i myślę, że nigdy nie wrócą. W roku 1995 okręg nowosądecki mógł dorybić wody za kwotę
300 tyś. złotych. W roku 1996 gdy wprowadzono zasadę "gdzie wędkujesz tam płacisz"
zarybiliśmy nasze wody za kwotę 800 tyś. złotych. W roku 2002 wody okregu nowosądeckiego zarybiliśmy za kwotę 1mln 200 tyś. złotych.
Jeśli chodzi o dystrybucję rejestrów, to już pisałem że można je rozprowadzać poprzez okręgi, a z kolei te przez zainteresowane Koła oraz punkty sprzedaży. Materiał na stronie flyfishing - składki okręgu nowosądeckiego. I tu po raz kolejny niezgodzę się z Panem Leszkiem. Rozprowadzający otrzymują 5% od wartości sprzedanego znaku lub opłaty okresowej i to trzeba wkalkulować w cenę zezwolenia. I to nie jest drogo to jest zysk.
To się po prostu opłaca. I jeszcze jedno. Jest taki podręcznik "Metody statystyki matematycznej" odsyłam do tego żródła wiedzy. OBOP czy inne firmy zajmujące się sondażami wykonują badania na próbach 1.000 do 3.000 badanych i błąd wynosi ok.3%.
Pozdrawiam Jan Obrzut
|