|
Rysiu. Bezpodstawne i nieobiektywne jest tylko to, co właśnie napisałeś.
Przez wiele lat grzecznie płaciłem tyle, ile okręg sobie życzył, zarybiałem, odławiałem, dźwigałem, sprzątałem, jak trzeba było dołożyć pieniędzy z własnej kieszeni, nie szczędziłem. A nagadałem się za wszystkie czasy. Jak ktoś zadzwonił, że trzeba na Bystrą czy Witoszynkę, brałem urlopy, nie oglądałem się, czy jestem po 12-tu godzinach pracy, czy przed. W odróżnieniu od wielu gadających głów i tych, którzy zawsze tylko płacili i łowili, nie miałem skrupułów, by sobie ręce ubrudzić.
I co z tego mam? Ano sam widzisz. Minęły dwa, może trzy lata i już nikt tego nie pamięta. Widzisz Rysiu w Zamościu byłem w tym roku jeden raz i nie żałuję pieniędzy wydanych tam na roczną składkę. Wiem, że z tej inwestycji coś będzie w przyszłości. Jak nie dla mnie, to dla innych. Chętnie bym jeszcze podźwigał wiaderka z narybkiem lub agregat, ale już nie te lata i nie to zdrowie. Pieniądze na inwestycję rokującą na przyszłość zawsze znajdę. Krosno, Zamość, Lublin. Trzy całkowicie inne okręgi. Przy obecnej presji na te dwie lubelskiej rzeczułki na krzyż i ich jakości jako łowisk, te 150 zł na rok można sobie w buty włożyć. Czas płynie a skutki będą dalej mizerne. Mimo wszystko życze powodzenia.
|