| |
Utrudnia, ale nie uniemożliwia. Pominął Pan ważny aspekt tej sprawy, że PZW nie jest przygotowany do uzdrawiającego ograniczenia ilości swoich członków i prawdę mówiąc bardzo się tego obawia. A dlaczego, na pewno Pan się doskonale orientuje.
Nie trzeba zmagać się z takim potworem - to jest problem do zgryzienia dla kolegów z południa. Myślę że kilka rzeczy, które odnoszą się do okręgów z Niżu Polskiego trzeba sobie powiedzieć:
- większość członków PZW opłaca tam wody nizinne;
- garstka opłaca wody górskie i relatywnie garstka tam łowi (podkreślam relatywnie);
- zrobienie łowisk patronackich w gestii specjalnie do tego celu utworzonych kół PZW lub przejęcie obwodów rybackich przez inne stowarzyszenie nie spowoduje rewolucji, ponieważ dotyczyć to będzie garstki łowiących;
- w okręgach gdzie główny dochód stanowią opłaty od "nizinnych robaczkarzy" PZW nie będzie obawiac się powstania łowiska patronackiego, gdzie będzie obowiązywał ekwiwalent finansowy za niewykonaną pracę o którym pisał Jurek;
- łatwo dogadać się w małym gronie wędkarzy łowiących w wodach górskich takiego okręgu;
- nikt na takich łowiskach nie potrzebuje mięsiarzy - sio na stawy karpiowe, dość tych przebranych za pstrągarzy łowców filetów jak ty to mówisz... "pstrągarzy z przypadku" - którzy okupują łowiska pstrągowe od stycznia do kwietnia, kiedy od maja idą po mięso szczupaka a od czerwca po mięso sandacza.... takich Krzychu to my nie potrzebujemy.
Myślę Krzysiek, że musimy powoli przymierzać się do takiego łowiska, albo jako stowarzyszenie albo jako koło PZW. Myślę, że druga opcja jest ciekawsza z uwagi na zachowanie koleżeńskich relacji z cennymi skądinąd pracownikami okręgu.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|
