| |
Nie czas na trzęsienia ziemi... Z czasem pewnie najlepsi pracujący na łowisku społecznie za licencję, staną się pracownikami i zamiast mieć zniżkę zarobią na chleb. Będą chcieli tak często łowić, że będą często za licencję pracować, aż w końcu gosporarz pomyśli, że ufałby takiemu pracownikowi i go zatrudni na stałe. Ten ów wrezscie odda się pracy, która jest związana z jego hobby. To jednak wymaga rozkręcenia trochę turystyki... a rozkręcenie turystyki powinno być wymuszone przez zabranie ludziom darmowej alternatywy łowienia za złotówkę... nie musi być to wcale cholernie drogie, wystarczy ja nie będzie tak niskopłatne jak teraz.
Czyli, kto ma dobrą pracę i ją lubi, też musi z niej zrezygnować o zostać łopaciarzem w stowarzyszeniu, by móc łowić ryby.... Paranoja jakich mało.
Wybacz, ale ja zostanę w swojej pracy, którą lubię. Zaś z racji współwłasności wód Skarbu Państwa mam prawo nie zgadzać się na zawłaszczanie kawałków dla wąskiego grona pseudospołeczników, którzy pod szyldem stowarzyszenia dbają o wyłącznie swoje partykularne interesy, choćby to było po prostu łowienie ryb na pobliskiej wodzie.
Właśnie jako współwłasciciel resztek tej przyrody, mam prawo odwiedzać parki narodowe, pływać kajakiem, łowić ryby za opłatę "nie zaporową". Mam prawo oczekiwać, iż rząd który wybrałem pilnuje takich cwaniaczków, którzy chcą na mojej współwłasności zarobić "psim smętem".
Jesli szukasz drogi dla siebie jako działacza, to ci nie pomogę. Ja nie uznaję półsrodków, mniejszego zła, etapów. Ja nie remontuję zruinowanego domu, tylko buduję nowy. Jesli chcesz coś dobrego zrobić dla wędkarstwa, musisz zatrząść podstawami bytu PZW poprzez lobbowanie w sejmie nad ustawą, powodując utratę źle zagospodarowanego łowiska itp. Twórz p[recedensy, nagłasniaj je odpowiednio. Niech to będą jakieś znaczące sprawy, a nie kolejne towarzystwo wzajemnej adoracji, stowarzyszenia będace z góry oszukańcze. Szukaj ludzi uczciwych a nie cwaniaków. Albo załóż klub, zdąbądźcie wodę klubową, to też jest uczciwe wyjście.
|
