|
Zobowiązania sa wymagalne. Nie ma w tym niczego życzeniowego. To, że są powszechnie lekcewazone, to nie upoważnia do takeigo ich traktowania
Myślę, że dalsze dalsze proszenie pana o życzliwą radę w tej kwestii jest bezcelowe. Być może wie pan jak to zrobić, ale być może woili pan promować swoją wizję rzeczywistości. Przykro mi, że idzie pan w zaparte, podtrzymując niemal bez modyfikacji swój dorobek sformułowanych myśli.
Z dotychczasowych obserwacji wnioskuję, że forma prawnego funkcjonowania stowarzyszeń jest w kontekście postaw naszego spłeczeństwa wielkim nieszczęściem dla naszych wód - zauważalne jest ogromne niedopasowanie prawa które ma wykrzesać z ludzi to, co najlepsze - do mentalności naszego społeczeństwa
Pan powie, że to spłeczeństwo nie nadąża... i co dalej? Łatwiej zmienić przepisy prawa niż mentalność narodów, ot taka luźna uwaga.
Pozdrawiam serdecznie
zasmucony Krzysiek
Panie Krzysztofie,
Ma Pan rację, że wiele spraw w naszej rzeczywistośąci smutne jest. Natomiast są one wyzwaniem do wprowadzania zmian. Bez tego może wkrótce okazać się, że proste rezerwy do rozwoju wyczerpią się.
Odnośnie kwestii zrozumienia wazności zobowiązań i deklaracji - to sprawa integralności wewnętrznej człowieka. Wazna sprawa. Przekazywana z największą zyczliwością. Domyślam się, że Pan ją posiada i rozumie.
Lekkie traktowanie tej integralności przejawia się choćby w bardzo hasłowym potraktowaniu ustawowego, bardzo głebokiego zapisu o oparciu działalności stowarzyszeń na pracy społecznej członków, w statucie PZW. Podjęte przeze mnie próby wprowadzenia rozszerzeń dla tego zapisu podczas zeszłorocznej nowelizacji statutu nie zostały uwzględnione. Ale wszystko jest do zrobiienia, pod warunkiem uzyskania wpływu na bieg rzeczy.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|