| |
Szanowny Panie Wojtku!
Jestem jednocześnie wolnorynkowcem i socjalistą, miksując sobie stężenia obu składników w różnych dziedzinach życia społecznego. To takie małe świadectwo, że nie jestem poddany jednej propagandzie. Robię sobie różne kompozycje, w którtch będę się dobrze czuł i piszę o tym na forum, chcąc zobaczyć czy są chętni do wspólnego komponowania.
Patrzałem sobie kątem oka jak skrzypak na dachu i rozważałem.... z jednej strony to nie działa, ale z drugiej strony..., aż w końcu we mnie zawrzało: NIE MA DRUGIEJ STRONY. Oczywiście w kontekście sumy zachowań społeczności wędkarskiej w ciągu ostatnich lat.
Zagrożenia są oczywiście duże, nie dlatego, że wolny rynek byłby tu zły, ale dlatego, że polskie instytucje państwowe są mało skuteczne Ot choćby wobec waścicieli grodzących się do samej wody. Boję się, że skoro nasze państwo w liczbie ponad 500 tys. urzędników nie radzi sobie z bezprawnymi ogrodzeniami, to nie poradzi sobie tym bardziej z prywatnymi właścicielami wód. Polskie instytucje niestety noszą znamiona republiki bananowej, więc wiem, że może być to niebezpieczne. Ostatnio byłem w Wisełce i za łowienie w gminnym jeziorze nikt nie ma prawa pobierać opłat. Tymczasem właściciele pensjonatów raz że grodzą się do samego jeziora to jeszcze pobierają opłaty za wędkowanie. Za łowienie z brzegu północnego płacimy jednemu, za łowieine ze wschodniego - drugiemu właścicielowi, z brzegów nieogrodzonych (S i W), łowimy za darmo (inf. ust. z wypożyczalni rowerów wodnych).
Tak więc nie mam obaw co do wolnego rynku, tylko do słabości naszych instytucji, które są potrzebne zawsze w kontekście konkurencji. W wyścigu szczurów wielu bowiem łamie prawo, a polskie instytucje mogą kosztem najsłabszych przymykać na to oko. Widząc chociażby działania WIOŚ ręce mi opadają. Mam to na uwadze.
Serdezcnie pozdrawiam
Krzysiek
|
