|
Witam a ja łowie na rzece Strwiąż piękne 40 + pomiędzy siatkami, reklamówkami, oponami, butelkami, styropianem, puszkami które przecinają najlepszą żyłke a brzeg rzeki wygląda jak przystrojony kiermasz i spotykam mnósteo kłusowników wiejskich i nie tylko, również tych z PZW. I jak to ma się do reszty?? moja rzeczka jest tak zaniedbana a przynosi tyle radości z połowu bo nie ma drugiej takiej hehehe... A co do kłusowników to tak jak w Polskim sporcie z działaczami --- nad Soliną jak poławiałem na spining to widziałem takich wspaniałych z super wędziskami i kartą wedkarska i opłatami jak to zabierali co się dało i tak dalej jest ehhh myśle że jest to kwestia własnego sumienia... Szkoda bo moglibysmy stworzyć wspanieałe miejsce w Bieszczadzkiej ziemi i zamiast jechać w dalekie rejony za rybą marzeń moglibyśmy mieć ją pod nosem!!! A tyle u nas w Bieszczadach potoków i potoczków rzek i rzeczek i ludziska zarobili by na Ceprach itd itd sorki rozmarzyłem się wracam do rzeczywistości pzdr.
|