|
cyt "Swego czasu czułem, że się zwyczajnie kolegom wpraszam na imprezę na siłę. Pamiętam takie chore
emocje i tyle."
Twoje subiektywne uczucia na szczęście nie świadczą o stanie rzeczy. Niestety w naszym okręgu jest tak
niewielka ilość startujących (max. 18 osób ) , że siłą rzeczy jest to grupa jak piszesz - "kolesi".
Większość informacji o zawodach nowi ludzie zdobywają w centrum wędkarskim "Krokodyl" , na stosiku z
muszkarskim sprzętem - u naszego kolegi - Łukasza, który też startuje. Ja wszystko inne załatwiam telefonicznie,
Są terminy podane na stronie okręgu i był ?(nie wiem czy jeszcze jest) mój PRYWATNY nr telefonu. Nikt mi nie
zwraca za to pieniędzy i od nikogo tego nie oczekuję. Robię to bo blubię zawody i chcę, żeby w naszym okręgu
nie umarły. Jak wiesz na Bóbr jest 120 km , kiedy mam info , że woda w ciągu nocy , lub 2 dni wcześniej poszła
duża, nie do łowienia - dzwonię do wszystkich , żeby nie jechali i nie narażali się na koszty. Chciałbym , żeby był
na miejscu ktoś zawsze, żeby powiedzieć co i jak , ale realia są niestety takie jakie są. Jeśli ktoś ma ochotę
zmienić mnie w roli organizatora zawodów w okręgu wroclawskim, chętnie oddam pałeczkę , może są lepsi,
bardziej zaangażowani . Naprawdę chętnie zrezygnuję, bo zaczynam nie mieć na to czasu. Wiem, że jak nie
będzie nikogo "od muchy" w kapitanacie, to zawody muchowe w okręgu znikną. A ta "wielka" kasa pójdzie na
spławik i spinning. Albo na morskie zawody. Paranoja są chętni na dorsze z Wroclawia, ale muszkarzy jak na
lekarstwo.
Gwarantuję ci, że nikt nie chciał się Ciebie pozbyć, a twoje żale chyba świadczą o lekkiej nadwrażliwości
Krzyśku.
|