|
O przenoszeniu doświadczeń - Okręg Nowy Sącz niechcący zrobił dwa odcinki no -kill , bez dopłat i dodatkowej ochrony, oczywiście bez dodatkowych zarybień , poza wynikającymi z operatów wodnoprawnych. Wędkarzy było na tych odcinkach zdecydowanie mniej, zaś kłusownicy mieli raj. Po roku została absolutna pustynia. Mowa o Kamienicy Nawojowskiej i kawałku Popradu.
Dając więcej ryb do wody na odcinkach no-kil bez ochrony dajemy tej zdecydowanej mniejszości kłusowniczej przynetę. Jeden lokalny kłusownik może zabrać kilka tysięcy ryb rocznie i tak się niestety dzieje. Moim zdaniem zarybianie wód NIEPILNOWANYCH jest działaniem na szkodę wody Dajemy przynętę dla złodziei, którzy wyczyszczą rzekę do ostatniego kamienia.
Roman - to jest doświadczenie (lokalne!) nie do podważenia i z takimi postami jak ten twój po prostu nie ma sensu nawet dyskutować Prawy sierpowy i nokaut, tak nazywam takie konkretne informacje. Kolejny punkt dla wyższej wyceny korzystania z zasobów ichtiofauny.
Pozdrawiam i zapraszam na OS Dunajca
Mieszkam w Szczecinie, ale jak tylko będę na południu nie omieszkam połowić na normalnym łowisku. Mam nadzieję, że się tam spotkamy i ze spokojem zapalimy moją waniliową fajkę, którą nie dla nałogu, a dla przyjemności czasem palę.
Pozdrawiam
Krzysiek
|