|
bardzo milo slyszec ze ktos tu slyszal o śp.M.Friedmanie.gorzej ze mieniac sie friedmanowcem proponujesz jakies proby zmiany natury ludzkiej zakazami czyli silą.to jest poruszanie sie w matriksie.zmiana systemu nie zasad nim rzadzacych.
Pomiędzy Różą Luksemburg a Miltonem Friedmanem jest nieskończona liczba stanów przejściowych. Trzeba mieć świadomość, że gdy wychodzisz z gorącej izby na ośnieżoną werandę możesz się przeziębić. To jest właśnie to zmaganie się z człowiekiem Homo sovieticus który uważa że wszystko mu się należy, dlatego używam tak nielubianych przeze mnie pojęć jak praca społeczna (w praktyce ma być wymienialna na licencję, więc nie taka znowu społeczna - bo i po co), obowiązki i prawa (w praktyce kasa lub/i praca na rzecz łowiska oraz to co wolno czyli prawa).
Tak więc to co ja głoszę ma różne cele, zresztą za kilka lat - jak dożyję - powiem wam po co był ten temat o dolnej nimfie.
Pozdrawiam
Krzysiek
|