|
Ruki...
Na moją propozycję, aby pozwolić stosować tylko jedną i nieobciążoną muchę na małych i średnich rzekach południowej Polski, które nie posiadają swoich "Przyjaciół" i opiekunów powiedziałeś, że wolisz odsiać chamów. Czyli innymi słowy, do czasu odsiania tam chamów, niech się dzieje co chce. Takie wnioski mogę wyciągnąć z twojej propozycji - przykro mi Ruki.
Moja filozofia jest prosta, najpierw praca, kasa i gospodarka łowiskiem, później przywileje. Rzeki bez "przyjaciół" udostępnione za "złotówkę" nie mogą być miejscami pełnych praw, bo właśnie tam, nie ma odsiewu chamów, tam nie ma nokill, tam nie ma SSR i wielu jeszcze rzeczy. Są tylko wędkarze którzy chcą - chcą i koniec. I to chciejstwo jest na pierwszym miejscu, przyroda na drugim. I to chciejstwo jest bronione na tym forum, a to jest straszne.
Odpowiedziałeś mi standardowo jak wszyscy zwolennicy nie ograniczania biednych wędkarzy. Ty masz taką idealną wizję i koniec. W tym czasie przez kilka lub więcej lat, większość rzek które są dostępne za grosze, bez żadnych przyjaciół będą dalej jedzone na pełnych prawach. I dlatego próbowałem ciebie i innych przekonać, że zanim nie będzie tam "odsiewni chamów", "przyjaciół", nokill lub limitów adekwatnych do zasobów oraz kontroli - dopóty troska o biednego wędkarza, któremu należy się łowienie na dwie obciążone muchy jest po prostu bezczelnością wobec zdychającej przyrody. Moje rozwiązanie jest tymczasowe - znajdą się przyjaciele kolejnej rzeki, praca na łowisku, ograniczenia, limity, pilnowanie łowiska - niech ludzie łowią bez ograniczeń metod.
Pozdrawiam
Krzysiek
|