|
Nie zgodzę się z Tobą, że
- Nimfa wymaga takich samych umiejętności jak każda inna metoda muchowa.
Spróbuj zatem nauczyć się tej metody, aby złowić ryby w niskiej i wysokiej wodzie, czystej i brudnej, rano i wieczorem, latem i jesienią, bo skoro nie wymaga to umięjętnośći takich jak sucha czy mokra przyjdzie Ci to z łatwością. Ja mimo 15 lat łowienia tą metodą ciągle się uczę o niej czegoś nowego...
Na Pomorzu łowiło się na nimfy, łowi i będzie łowiło, taka charakterystyka naszych rzek. I to już wrasta powoli w tradycję pomorskiego wędkarstwa. Naucz pomorskie lipienie zbierać z powierzchni a zapewniam Cię ze ilość zwolenników suchej muchy wzrośnie. Póki co widzę że Cię ta nimfa strasznie boli a w swoim dązeniu do Twojego widzenia idealnego muszkarstwa jesteś bardzo nietolerancyjny. I to jest problem... Twój problem.
A tobie Witek dziwię się szczególnie ....
To właśnie z „twojej ukochanej rzeki: steki lipionków wybierane są co roku nimfą
Wiesz, że mieszkam w środkowym biegi Redy, tu pies z kulawą nogą nie zagląda oprócz nimfiarzy
łowie tu piąty sezon i raz widziałem strażnika i to w dniu otwarcia sezonu trociowego
A zapewniam cię, że w październiku nimfiarze wynoszą z Redy plecaki lipionków
Dlaczego jako sportowcy nie propagujecie klasyki i istoty wędkarstwa muchowego ...?
Kurs SSR na dniach, zapraszam. Setny raz pisze... to nie nimfa wybiera lipienie tylko nietyczni wędkarze. Nie metoda, tylko ludzie.
Miałem takie lata w swoim zyciu, ze każda wieść o zabitym lipieniu w Redzie działała na mnie jak płachta na byka. Nie mogłem potem spać w nocy obmyślając jak temu przeciwdziałać. Po latach mi minęło i zobojetniałem kiedy zrozumiałem ze mentalności wszystkich wędkarzy nad rzeką i tak nie zmienie. Jak ktoś zechce zabić rybę to to zrobi, czy to na nimfę czy sucha muchę. Zmiany wymagają czasu.
Tyle, ze moj czas sie skonczyl. Umarł w zeszłym roku wraz z odrzuceniem przez ZO wniosku o nowe koło Dolina Redy, umiera gdy czytam takie dyskusje wirtualnych wszechwiedzących muszkarzy...
I jeszcze jedna uwaga na koniec dyskusji (z mojej strony). Propagatorzy wszystkich pozytywnych zmian na pomorskich rzekach, które nastąpiły ostatnimi laty w większości wywodzą się z grona zawodników. Zawody, wbrew temu co pisza niektórzy wniosły bardzo wiele dobrego, począwszy od "no kil"l a skończywszy na przepławkach czy tarliskach. Czy bez zawodów ci wszyscy wartościowi ludzie by się spotkali i zrealizowali swoje plany ???
I to dla mnie jest istota wędkarstwa muchowego a nie spuszczanie się nad równo ułożonym skrzydełkiem w entej odmianie March Browna...
EOT
|