|
I tu przyznam Panu bezsprzecznie rację. Sam często łapię się na powielaniu schematów, które przyniosly mi
wyniki, zamiast dostosować się do panujących warunków. Taka pułapka i zbytnia wiara w swoje umiejętności.
W sumie ciągle jeszcze niewielkie :) , mimo , że trochę już lowię i jakoś sobie daję radę.
Martwi mnie tylko brak okazowych ryb w naszych wodach (naprawdę poza OS-ami - gdzie nie ma takiej frajdy ze
zlowienia dużej ryby) jest ich tak strasznie mało. złowienie 50 na muszkę w "moich" wodach to wydarzenie
półrocza, o 60 mowi się przez 2 lata :) Dlatego uważam , że no-kill nie jest wymyslem i fochem , a koniecznością.
Jeszcze lepsze byłyby wymiary widełkowe i znaczące zmiany w limitach. Nawet bez no-kill. I ochrona. tylko wtedy
może być lepiej.
|