| |
Brak lasów to śmierć dla rzeki. Nie ma co zatrzymać wody - nie będzie wody. Dlatego mam obojetne podejscie do zapór, bo za mojego zycia lasy nie wyrosną, żwir wybrany z koryt nie zostanie nawieziony, więc tak czy siak ryb nie będzie. A jak ma nie być ryb, to nie przeszkadza mi zapora, dzieki której choć na kilku kilometrach rzeki są ryby, nie mówiąc już o rybach w samym zbiorniku, które lubię łowić najbardziej - sandacz z łodzi to mój ulubiony sposób wędkowania.
Zapora niszczy rzekę w tym stanie jakim jest z pewnością. Tylko jaki mamy punkt wyjścia - żyjącą rzekę z meandrami i z dużymi rybami, czy "okracznicę" bez wody i bez ryb? Czy ta okracznica może być tarliskiem łososi, czy one w ogóle dotrą tam przez inne istniejące zapory, sieci rybackie, siatki kłusoli itp.?
Niestety, w tej rzeczywistości jaką mamy, zapora może być pewnym dobrodziejstwem dla wędkarzy. Zawsze jednak pozostanie zniszczony krajobraz.
|