Odp: Czy można łowić na coś takiego?
: : nadesłane przez
LSD (postów: 1337) dnia 2008-05-11 21:43:28 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
O tym właśnie piszę. Sprowadzenie do dna niedociążonej przynęty przy pomocy linki wymaga dużych umiejętności. Zamiast je szlifować łatwiej dociążyć przynętę ołowiem lub innym ciężkim metalem. Zamiast uczyć się posługiwać linką to wprowadza się metodę żyłkową, która wywodzi się z wędkarstwa gruntowego.
Z jednej strony krzyczymy o niszczeniu przez wędkarzy ryb i wprowadzamy haki bezzadziorowe, ograniczenia do 40 dni, a gdy proponuję skuteczniejsze mechanizmy ochronne to wszyscy udają ze nie słyszą.
Nowoczesność w wydaniu zawodników to dopuszczenie na naszych wodach jeszcze trzeciej muchy. PZW nie jest w stanie podjąć faktycznych działań ochronnych. Skandalem jest organizowanie na tych wodach zawodów na narybku.
Piszecie, że kotwica woblera jest be, a sami zbroicie przynęty muchowe nimi. Jestem w stanie udowodnić praktycznie, że glajcha czyni rybom większe szkody aniżeli wobler z dwiema kotwicami.
Metoda muchowa została przyjęta z Anglii i należy pamiętać o jej twórcach. Stosując bezmyślnie narzędzia wędkarskie można wszystko zniszczyć. Tylko po co?