Odp: Czy można łowić na coś takiego?
: : nadesłane przez
LSD (postów: 1337) dnia 2008-05-12 17:10:25 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
To niestety trzeba pokazać praktycznie na wodzie ale spróbuję opisać. Wobler uzbrojony jest w dwie pary kotwic. Cała przynęta porusza się w strudze wody poziomo na wysokości ryb lub nad nimi. Kotwica brzuszna schowana jest pod przynętą i praktycznie nie wystaje na boki. Kotwica ogonowa znajduje się za przynętą. Wobler wykonuje ruchy po linii prostej albo niewielkiej sinusojdy. Glajcha natomiast jest cały czas opuszczana do dna i podrywana do powierzchni. Wykonuje ruchy w pionie strugi. Woblerem nie da się łowić na szarpaka. W całej mojej praktyce nie miałem ani jednego przypadku aby ryba została zahaczona przypadkowo bez ataku na przynętę. Sporadycznie zdarza się zahaczyć rybę poza otworem gębowym ale zawsze jest to związane z atakiem na przynętę. Natomiast przy glajsze okaleczenia ryb są częste i nie związane z atakiem ryb. Nawet na nimfy trafia się zaczepianie ryb o grzbiet, odbyt lub płetwy. Nawet na suchą w ubiegłym roku miałem dwa lipienie zapięte w dziwnych miejscach. Sposób poruszania przynęty w glajsze preferuję tę przynętę do szczególnie częstego kaleczenia ryb, a potem pleśniawka, wirusy, bakterie itp. Woblerami można selekcjonować wielkość łowionych ryb, glajchą nie.
Moim zdaniem czystą głupotą jest preferowanie sportu pod hasłem zawodów na żywej rybie.
Zawody takie przynoszą duże szkody. Kaleczone ryby w wysokich temperaturach i noszone na duże odległości zdychają. Zabieranie umiarkowanej ilości ryb jest dla rzeki korzystne. Lepiej okaleczoną rybę zabić aniżeli ma być źródłem choroby.
