|
Naprawdę masz Leszku niewielkie pojęcie o łowieniu glajchą. I niepotrzebnie (jak zwykle) obrażasz ludzi , ktorzy
myślą i robią inaczej niż Ty. Nie wiem jak to możliwe, żeby glajcha na bezzadziorowym haku czynila rybie większe
szkody niż trzy groty kotwicy woblera, a druga dyndająca po głowie. poza tymj gdzie widzisz sprzeczność w
wypuszczaniu ryb zlowionych na glajchę??? Ja i wielu znajomych tak robi i nie widzę w tym problemu. Natomiast
co do golfa - można być zarozumiałym snobem, a można zwyczajnie lubić trafiać piłeczką do dziury. lubisz
dorabiać ideologię - miłej zabawy. Nie wiem dlaczego muszkarz jest bardziej elitarny od spławikowca, czy
spiningisty. Dla mnie jest zwyczajnie inny. Niektórzy chyba muszą się czasem trochę dowartościować i wmawiają
sobie, że robią coś absolutnie niezwykłego. A może to kwestia wyboru i odmienności gustów. golf też był
zwyczajną grą dopóki grono snobów nie wmówilo światu , że to elitarny sport :) Umówmy się to jest trafianie piłką
do dziurki, czy robisz to w trampkach i szortach, czy w stroju za 1000 funtów, niewiele zmienia. Natomiast ten w
drogim stroju będzie patrzyl na gościa w trampkach jak na plebs. I widzisz z glajchą jest chyba podobnie :)
Pięknie jeden z kolegów napisał : " problem nie leży w przywiązaniu glajchy do żyłki - problem jest po drugiej
stronie wędki".
Miłego dnia i kończę tę dyskusję ze swojej strony , bo staje się jałowa.
|