|
Albo na treningach kadry narodowej na Czańcu, w Ludźmierzu czy Myczkowcach.
Te "spłynęły do morza" .... ale paszczy szczupaczych albo gąb wygłodniałych, okolicznych "rybołapów" zwanych, nie wiedzieć dlaczego, "wędkarzami"....
Te, które miałyby wyrosnąc z palczaków kończyły swój zywot o wiele szybciej niż choć trochę urosły, stanowiąc pożywkę opowieści o "schodzeniu do morza" .... która trwa do dzisiaj ....
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
|