|
"Porządność" nie dotyczyła wypełniania deklaracji, jak to sprawnie przerzuciłeś, tylko zupełnie innych rzeczy. Nie udawaj, że nie rozumiesz.
Co do wypełniania deklarcji członkowskiej. W sytuacji, gdy PZW ma realnie monopol na usługi wędkarskie, tylko w niektórych rejonach jak pojezierza tego monopolu nie ma, deklaracja członkowska w rzeczywistości nią nie jest. Podpisanie tej deklaracji to przymus ekonomiczny, gdyż nie jest racjonalne płacenie jako niezrzeszony, za wędkowanie na wodach, których się jest przede wszystkim współwłaścicielem. Dlatego też, z powodu sprytnie wymyslonego "przekrętu" PZW ma forsę ze składek a nie z licencji. Jest to wszystko urządzone sprytnie, że trudno się przyczepić prawnikom.
W takiej sytuacji, gdy władze PZW sterują w kierunku liczebności stowarzyszenia, a nie jakości, wszelkie instrumenty "stowarzyszeniowe" biorą w łeb. Bo PZW stowarzyszeniem prawdziwym, czyli dobrowolnym, niezależnym, samorządnym itd zrzeszeniem osób NIGDY NIE BYŁO I NIE IDZIE W TYM KIERUNKU. Nie idzie, bo nikt poza tobą i kilkoma klakierami tego nie chce. Nie chcą władze, nie chcą obecni członkowie, przyszli, byli. Wędkarze mają to w nosie, chcą łowić ryby. Podpisują deklarację w ramach wymaganych przez PZW pieniędzy i podpisów, aby uzyskać licencję.
Podpisanie więc deklaracji nie jest żadnym zobowiązaniem się, jest wymuszone aby dostać pozwolenie na wędkowanie. Zeznania wymuszone torturamisą nieważne. :)
Dlatego też nie widzę nic nieetycznego w podpisaniu deklaracji. W związku z tym co wyżej napisałem, twoje zarzuty w stosunku do pół miliona ludzi są delikatnie mówiąc - niegrzeczne. Twoje wywody będą miały sens wtedy, gdy stowarzyszonych zostanie 10 tys działaczy, a resztę wyslesz na drzewo i każesz płacić jako niezrzeszonym po 30 zł za łowienie w tych waszych badziewiastych wodach. Chcesz sobie zrobić prywatny folwark zaangażowanych na państwowych, czyli naszych wodach. W stosunku do pół miliona wędkarzy, 10 czy 20 tysięcy działaczy wygląda blado . I zrobię wszystko co umiem, aby do takiej sytuacji nie dopuścić. Chyba że pozwolenie roczne dla niezrzeszonego będzie 1000zł, a działacze będą przepracowywać na rzecz wód (ochrona, zarybienia, nic innego- żadnych zawodów) 1000 zł, czyli te około 200 godzin, wtedy uznam że oni łowią za te same pieniądze co ja. Póki będzie finansowe faworyzowanie działających na mojej własności względem mnie niedziałającego, nie będzie zgody, porządku, uczciwości, będą przekręty. I będę starał się to piętnować. Twoje hobby to zebrania w kole czy okręgu, moje to niewielki choć wpływ na media opiniotwórcze, bynamniej nie tylko internet.
|