f l y f i s h i n g . p l 2025.09.18
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Brennica, prośba do M.Wilka o parę słów komentarza w temacie. Autor: trouts master. Czas 2025-09-17 21:37:54.


poprzednia wiadomosc Odp: Zarybianie czy renaturalizacja - duńska droga : : nadesłane przez Jerzy Kowalski (postów: 2038) dnia 2008-02-25 18:15:28 z 198.28.69.*
  "Porządność" nie dotyczyła wypełniania deklaracji, jak to sprawnie przerzuciłeś, tylko zupełnie innych rzeczy. Nie udawaj, że nie rozumiesz.

Co do wypełniania deklarcji członkowskiej. W sytuacji, gdy PZW ma realnie monopol na usługi wędkarskie, tylko w niektórych rejonach jak pojezierza tego monopolu nie ma, deklaracja członkowska w rzeczywistości nią nie jest. (...)
W takiej sytuacji, gdy władze PZW sterują w kierunku liczebności stowarzyszenia, a nie jakości, wszelkie instrumenty "stowarzyszeniowe" biorą w łeb. Bo PZW stowarzyszeniem prawdziwym, czyli dobrowolnym, niezależnym, samorządnym itd zrzeszeniem osób NIGDY NIE BYŁO I NIE IDZIE W TYM KIERUNKU. Nie idzie, bo nikt poza tobą i kilkoma klakierami tego nie chce. Nie chcą władze, nie chcą obecni członkowie, przyszli, byli. Wędkarze mają to w nosie, chcą łowić ryby. Podpisują deklarację w ramach wymaganych przez PZW pieniędzy i podpisów, aby uzyskać licencję.
Podpisanie więc deklaracji nie jest żadnym zobowiązaniem się, jest wymuszone aby dostać pozwolenie na wędkowanie. Zeznania wymuszone torturamisą nieważne. :)
Dlatego też nie widzę nic nieetycznego w podpisaniu deklaracji. W związku z tym co wyżej napisałem, twoje zarzuty w stosunku do pół miliona ludzi są delikatnie mówiąc - niegrzeczne.


Tomaszu,

Porządność dotyczy wszystkich rzeczy. Nie traktuj jej wybiórczo, czy relatywnie, tak ”jak pasuje”. Jeden z największych problemów, jaki mamy, z jakim musimy się borykać w wielu dziedzinach, jest relatywizm właśnie. Wzmacniany przez mentalność, którą Kazimierz Grześkowiak trafnie opisywał w jednej z piosenek: „Bo niewazne cyje co je, wazne to je co je moje”.

Nieprzypadkowo jedną z konkluzji wielkiego badania socjologicznego "Diagnoza społeczna 2007" było to, że Polska nie spełnia żadnego z kryteriów społeczństwa obywatelskiego. Te wszystkie elementy, o których tu dyskutujemy składają się na to.

Relatywizm wiąże się z integralnością postępowania, a raczej z jej brakiem. Bo skąd wiadomo w jakiej sytuacji ktoś o zrelatywizowanym poczuciu przyzwoitości uzna się za „usprawiedliwionego” do nierzetelności? Kiedy uzna się za "zwolnionego z przyzwoitości"?
„Od rzemyczka do koniczka”. Wokół nas jest mnóstwo „mistrzostwa” w wyszukiwaniu „okoliczności obiektywnych” usprawiedliwiających zachowania i działania nierzetelne. Wielu ludzi znajduje takie uzasadnienia dla niepłacenia podatków, niespłacenia kredytów, niewywiązywania się z zobowiązań, niedotrzymywania danego słowa, czy lekkiego traktowania deklaracji. Szukanie uzasadnień w „przymusach” dla własnego braku rzetelności, przyzwoitości, jest takim szkodliwym relatywizmem. Nawet w sytuacjach skrajnych ludzie przyzwoici nie ida na „kolaborację”. Bo kolaboracja jest podjęcie deklaracji współpracy (nawet bez współpracy, czy przy werbalnym sprzeciwie) przez kogoś, kto podpisuje deklarację przystąpienia do czegoś, co uważa za złe. I żadne „przymusy” tego nie uzasadniają w sposób wiarygodny. Trudno o wiarygodność kogoś, kto przyczynia się do „dziadostwa” stowarzyszenia, do którego w sposób fałszywy przynależy, a jednocześnie narzeka na dziadostwo organizacji, którą tworzy. Nic dziwnego, że ta organizacja jest byle jaka, skoro ma takich członków.

PZW jest stowarzyszeniem według zapisów statutu, według formalnych deklaracji, ale nie jest nim według działań członków,. I to zarówno tych „szeregowych” jak i tych wybranych przez „szeregowych:” do „władz”. Podział na „dobrych szeregowych” i „złych we władzach” jest sztuczny i nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Podział zachodzi „pionowo”, a nie „poziomo”. Są zarówno kiepscy członkowie „szeregowi” i :”we władzach”, jak i całkiem normalnie funkcjonujące okręgi, w których formułą stowarzyszeniowa ma się całkiem nieźle. Że o efektywności nie wspomnę. Słabe działanie PZW jest wynikiem kiepskiej jakości stowarzyszonych członków.

Są dwie przyzwoite drogi – albo aktywności w ramach działań stowarzyszenia, żeby funkcjonowało lepiej, albo wystąpienie z tej organizacji.

Dziś niektórzy wybrani do władz przez członków mają swobodę ustalania wysokich opłat od niezrzeszonych, bo mają tysiące fałszywie należących do stowarzyszenia, udających członków, za korzyść w postaci prawie darmowego dostępu do wód.

Gdyby tych „niezrzeszonych” było wielu, gdyby funkcjonowanie PZW rzeczywiście zależało od usług, świadczonych „na zewnątrz”, to wtedy opłaty dla niezrzeszonych musiałyby być dostosowane do popytu, do rynku, a nie „zaporowe”, żeby „sobie napędzać fałszywych członków”. To udział tych "członków za pieniądze", a raczej za uprawnienie do rabunkoowej eksploatacji wód, sprzyja dziadostwu w PZW i powolności rozwoju działań stowarzyszeniowych.

Twoje obserwacje, Tomku, są bardzo powierzchowne, a uzasadnienia mało rzetelne. Spróbuj nieco głębiej zastanowić się nad tymi relacjami, a wtedy zrozumiesz lepiej. Na pewno zaś, lepszemu rozeznaniu sprzyja udział w rzeczowych przedsięwzięciach na rzecz wędkarstwa, a nie przekrzykiwanie innych w Internecie (czy w innych mediach).

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Brak odpowiedzi na ten list. Zobacz następną wiadomość.    
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus