| |
Dziękuję za tę relację. Jest ciekawa i godna odnotowania w kronice P&L. Mam jednak wątpliwości, czy to rzeczywiście były pstrągi. Na początku XX w pobliżu Warszawy ich już nie było. Raczej skłaniam się ku temu, że były to młode osobniki formy wędrownej (smolty). Tym bardziej, że przypadało to na okres wzmożonych zarybień tym gatunkiem w dorzeczu Dunajca. Z końca XIX w. jest relacja M. Nowickiego, że ˝gazety warszawskie ganiły panie warszawskie˝, że łowiły pstrągi w Wiśle (cytuję z pamięci). Wtedy chodziło właśnie o smolty.
A swoją drogą, to warto nieraz pogadać ze starszymi osobami. Bodajże w 1998 r. miałem okazję odbyć dłuższą rozmowę z kardynałem Swiątkiem, głową kościoła katolickiego na Białorusi (był przejazdem przez Helsinki). Miał tedy 84 lata, ale sprawność fizyczną i intelektualną miał jak 60-ciolatek. Okazał się być niezywkle ciekawym rozmówcą w sprawach rybactwa, co nawet skłoniło mnie do spisania jego opowieści i opublikowania artykułu na łamach Przeglądu Rybackiego. Zresztą w trakcie spotkania sam zaczął mówić o rybach.
|