|
Jeśli nic nowego nie napisano - to rzeczywiście po cholerę publikować. Na śmietniku historii kończy swój żywot całe mnóstwo publikacji, które nic nie wnoszą i nie warto ich czytać. Wystarczy przejrzeć Katalog publikacji wedkarskich J. Kochańskiego, by sie przeklonać ile niepotrzebnych rzeczy wydano (w tym za nasze pieniadze), których chyba nikt nie czytał. Mój syn Radek w wieku 11 lat z zapałem zaczął czytać nasze kolorowe pisma wedkarskie. Po dwóch latach przestał, bo stwierdził, że nie warto, bo w nich nic nie ma, nawet dla młodzieży.
Z jednej strony jest pełno malkontentów, że nie ma pisma dla muszkarzy, a z drugiej strony nikomu sie nie chce zaglądnąć do tego co jest dostępne, choc w skromnej formie. A przeciez na całe mnóstwo pytań, które pojawiaja się m.in. na tym forum, odpowiedzi są w P&L. W tym np. dotyczące jakich much użyć, kiedy, gdzie, w jakich warunkach, itp. (wystarczy tylko poruszyc szare komórki, by to pojąć). Ale może mam zbyt wysokie, romantycznie błedne, mniemanie o poziomie intelektualnym muszkarzy (podobno sa elitą..., ale jakoś trudno mi to dostrzec, choc robię, co mogę).
Niestety pozostanę promotorem wiedzy i kompetencji. A te można zdobyć przede wszystkim poprzez czytanie róznych publikacji, w tym dużo starszych. Bo mądre rzeczy nigdy sie nie dezaktualizują. Przykładów niewiedzy i niekompetencji mamy pod dostatkiem i w wedkarstwie, i w życiu codziennym. Będę to tępił równie stanowczo, jak w latach 80. próbę organizacji MMP we wrześniu na pstrągach potokowych!!! (prawdopodobnie, gdyby nie mój upór i zamiar wycofania drużyny z imprezy, ona by się odbyła, bo byłem jedyną osobą publicznie wyrażającą dezaprobatę dla takiego postępowania organizatora MMP).
Internet nie był, nie jest i jeszcze długo nie będzie głównym źródłem wiedzy i informacji, w tym dotyczacych wedkarstwa. Niestety najbardziej sprzyja on anonimowemu populizmowi i krytykanctwu. Dlatego robię swoje i nie ogladam sie na innych. Tak samo robią JJ, Piotr Konieczny, Artur Wysocki i jeszcze niektórzy inni znani nam koledzy, każdy na swój odmienny sposób i zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i kompetencją.
Przykładem ignoracji wiekszości muszkarzy, jest brak elementarnej wiedzy o korzeniach naszego hobby (nie siegam dalej, bo sytuacja byłaby jeszcze bardziej żenujaca). Od wielu lat pokazuje (cytując źródła historyczne), że w Polsce, podobnie jak i w innych krajach Europy środkowej, połów na muszkę był znany juz w średniowieczu. Gdy to mówie publicznie, to niejeden sie puka w głowę (wskazując na mnie), bo wiekszość "specjalistów od sztucznej muszki" sadzi, że muszka w Polsce to jest sprawa ostatnich 20-30 lat, a wcześniej tego albo nie było, albo jest biała plama.
|