|
Panie Leszku, gdzież tu obywatelskie nieposłuszeństwo? gdzież niezgodność z Dyrektywą Wodną? Przecież chodzi mi tylko o wykazanie, że urzędnicy właśnie robią strajk w stosunku do Dyrektuwy Wodnej i bierny opór wobec działań ukierunkowanych zgodnie z nią. Uważam, że bez prywatnego zaangażowania "interesariuszy" ("stakeholders" z Dyrektywy Wodnej) urzędnik nie zrobi nic... I nie ma tu nic do rzeczy własność: woda jest dobrem ogólnoeuropejskim bez względu na to czy jest własnością prywatną (jak w Anglii) czy państwową (jak w Niemczech) czy niczyją (jak w Polsce). A Dyrektywa właśnie mówi to co ja: jeśli rzeka w Edynburgu jest w stanie nieodpowiednim, to mogę żądać doprowadzenia jej do stanu dobrego ekologicznie lub Szkota ukarać. I to samo dotyczy Wisły czy Sanu: Irlandczyk ściągnie z nas kary unijne i wybuduje sobie przepławkę na swojej państwowej wodzie, lub Anglik na prywatnej. a my, jak nie wybudujemy oczyszczalni czy przepławki, to będziemy mieć brudną wodę, brak ryb i pustą kieszeń. W tejże samej Europie. Czyli, jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. I nie ma tu co czekać na bałwana z Warszawy, tylko trzeba szukać inwestorów i inicjatywy w Małopolsce.
|