|
Marcinie, Kolego,
ja tez jak z pewnoscia wiesz, mieszkam i zyje poza krajem prawie 20 lat.
Mam do dawnego terytorium gdzie mieszkalem ok. 700 km. i jestem kilka razy w roku na dawnych wodach, rozmawiam ze znajomymi, mozna powiedziec, ze nie jestem "obcy".
Z racji tej moge wiec porownac pewne uwarunkowania ktore rozni te niecale 700 km. drogi.
Nie wszyscy tez i mnie przyklaskuja, uwazajac moje info za "fiks idee" moj poglad na sprawe jest jednak z pewnej perspektywy (odleglosc i inne uwarunkowania), zreszta Twoj tez !
Jestem szczery i powiem, ze Twoje posty sa "oki", jest fajnie jak mozna sobie wedkowac na calym swiecie, forma Twojej wypowiedzi jednak dla mnie jest niewywazona (ponad milion polakow zyje w Angli, czy stac ich na oplacenie zezwolenia ? Ciagle info o klusujacych Polakach !). Moze to kwestia gustu, wrazliwosci ?
Dzisiaj udalo mnie sie tez troche "wywalic"(na forum), posypia sie gromy !
Podoba mnie sie u Ciebie ta bezposredniosc ktorej ja niestety nie uzywam !
Od dawna staram sie powiedziec, ze muszkarstwo to zajecie dla zamoznych osob, i w tym kontexcie okres ochronny nie powinien byc tematem, "masz kase, lecimy do Patagonii czy do Australii", a zeby wody w Polsce wygladaly inaczej nalezy obostrzyc przepisy, podniesc oplaty etc.
Takie jest prawo gospodarki rynkowej i tylko z tego wzgledu, ze mieszkam za granica (jak i Ty) pisze o tym tylko ogrodkowo, zeby nie narazic sie na krytyke kolegow niezorientowanych w temacie.
Podsumowujac; Pan Jurek Kowalski ma racje, jestem tez tego zdania, Ty tez masz racje patrzac z perspektywy mlodego czlowieka mieszkajacego za granica !
Pozostaje tylko jedna kwestia; jak wytlumaczyc ludziom, ze czasy sie zmienily, ze zajecie jakim jest muszkarstwo jest zajeciem dla zamozniejszych ludzi (jak ktos ubolewa, ze musi wydac na wedke 200 € i ja to czytam, zalewa mnie przyslowiowa krew !) To jest temat (!), to jest powazny temat ktory w Niemczech prawie nie istnieje.
z zyczeniami
- napietego sznura -
wylaczam sie z dyskusji
tonkin
|