|
Brawa dla okregu !!!!Wrescie myslą o lokalnych muszkarzach.
Cały czas myślą. To przecież Wasi przedstawiciele. Sami ich powołaliście. Kombinują, jak zapewnić warunki do wędkowania w warunkach niemożliwych do spełnienia. Usyskują pieniądze z różnych źrodeł, ziwlokrotniając wnoszone składki. Troszczą się o Kolegów również wtedy, kiedy mówią wprost, że tak jak dawniej się nie da. To też jest w interesie wędkarzy i łowisk.
Teraz nie byli w stanie konsekwentnie pokazać, że za 3 złote dziennie nie da się zorganizować rozsądnego wędkarstwa na pstrągowej wodzie. Za to nie da się nawet ugotować skromnego posiłku dla wyrosłego do rangi symbolu, głodującego, bieszczadzkiego dziecka!!!!
Tym razem nie byli w stanie do końca zadbać o interesy mniej zamoznych wędkarzy, ustępując tym krzykliwym roszczeniowcom, którzy w nadmierny sposób eksploatują łowiska. Bo poddali się argumentacji kilku procent wedkarzy, najczęściej łowiących, nadmiernie eksploatujących wody. Gdyby troszczyli się o wszystkich i o wody, to powiedzieliby STOP. 40 dni w roku to aż nadto w ramach skromnej składki wnoszonej w oczekiwaniu na obsługę.
Na podstawie analizy wieloletnich zapisów z rejestrów wynika, że ponad 90% wędkarzy wnoszących składki roczne łowi mniej niż 30 dni na wodach górskich. Na tej podstawie została określona liczba dni wędkowania dostepna w ramach składki rocznej. Zresztą podniesiona z 30 do 40 dni na podstawie "widzimisię" i presji populistów.
Teraz ta presja wymogła rezygnację z uzyskiwania większych wpływów od tych, którzy chcą łowić więcej niż inni. To nie jest troska o mniej zamożnych. To jest faworyzowanie bardziej zachłannych!
Mam nadzieję, że ta sytuacja będzie dobra okazją do dokładnego przeanalizowania kosztów utrzymania łowisk i ustalenia na co nas stać i za ile. I ile jesteśmy w stanie sami włożyć w postaci własnej pracy, zaangażowania, troski o współnie użytkowane wody, żeby koszty ograniczać, a efekty zwiększać.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|