| |
Absurdów wprowadzanych do regulaminu jest sporo, a podstawowy błąd to ten, że ZG PZW nie może w regulaminie określać wymiarów, limitów i okresów ochronnych bo nie prowadzi gospodarki rybackiej. Takie ograniczenia mogą wprowadzać tylko okręgi bo mają pozwolenia wodnoprawne.
Mimo wszystko to podniesienie wymiaru w górze spowoduje przeniesienie presji w dół i będzie można w spokoju wędkować, to jest podstawowa zaleta zakazu.
Jeżeli zarybia się potokowcem dłuższy czas to wyraźnie widać że populacja ryb dzieli się na miejscową i wędrowną która przemieszcza się w dół cieków. Tak jest genetycznie ukształtowany i dzięki temu zasiedla tak duży obszar.
Płań powyżej Hoczewki jest od lat najbardziej obleganą miejscówką, tak że nowi tam się nie dostaną.
Odnośnie tęczaka jestem zdecydowanym przeciwnikem jego wprowadzania do rzek naturalnych. Jest to ryba wędrowna i ucieka z łowiska, a ponadto genetycznie zmieniona przez rybaków czyli mutant zaśmiecający nasze wody. Moim zdaniem można go wprowadzać tam gdzie będzie zamknięty zaporami czy w stawach.
Mnie najbardziej boli inny absurd Krosna to że na Sanie między Osławą a Sanoczkiem od lat jest woda nizinna, jest to głupota do potęgi, dwa piękne pstrągowe potoki, San z lipieniem, głowacicą, pstrągiem i robaczkarze łowiący bez ograniczeń bo brak kontroli.
Piętą Achillesową ZO Krosno jest skandaliczny brak kontroli w czasie tarła, zwiększonej presji tak jak po Mistrzostwach Polski i w Sanoku.
Krosno praktycznie poza odcinkiem Sanu Zwierzyń - Sanok, zaniechało gosodarki rybackiej na innych wodach górskich, a one by rozładowały tłok z Sanu.
A jeśli chodzi o nie zabijaj, to chłop żywemu nie przepuści.
pozdrawiam
Leszek.
|