|
Podpisuję się pod tym tematem wszystkimi czterema kończynami. Nie wiem jednak jaka jest różnica (dla ryby oczywiście) między "degustowaniem" lipienia z folii a zjedzeniem go w panierce z patelni (olej rzepakowy) lub ze słoiczka w occie(ważna wielkość :( )
Łowię ryby już "parę" lat i od jakiegoś czasu słyszę groźby wyginięcia gatunku, ale jakoś co roku, jadąc na San, widzę lipienie-na szczęście. Mam nadzieję, że nie zmieni się to, a jeśli tak to tylko na lepsze.
Nie jestem zaprzysięgłym orędownikiem NO KILL, rozumiem ludzi, którzy stosują taką zasadę, ale drogą do rybności łowiska jest raczej odpowiednia gospodarka zarybieniowa i szczelna kontrola. Co z tego, że ja wypuszczę wszystkie złowione lipienie, gdy, nie obrażając nikogo, "miejscowy" wybierze, nie bacząc na rozmiar, wszystko co się podhaczy.
Nie mam zamiaru tłumaczyć się z ilości zabranych ryb- wszystko jest w REJESTRZE, ale mogę spać spokojnie, wiedząc, że to nie ja najbardziej przyczyniam się do spadku populacji.
Pozdrowienia
|