|
To mi przypomina niegdysiejsze wydarzenie, kiedy w latach siedemdziesiątych, jeszcze z klejonką, byłem nad Parsętą w lutym. Także dowodzi tezy, że spinningici zawsze mają rację. W rzedniejącej mgle życzliwy spinningista zapytawszy najpierw o lipienie dowiedział się, że mam zamiar łowić na muszkę troćki. Zapakował się do bagażnika syrenki i odjechał na jakieś inne miejsce, ale grzecznie zauważył, że na muszkę biorą małe trocie. Około południa wraca, przystanął, oświadczył że dzisiaj nie biorą i życzliwie pyta mnie, czy coś złowiłem. Wyciągnąłem z bagażnika za ogony dwie troćki, większego kelta i mniejszego srebrniaczka, takie po dwa kilo, żeby mu z dumą zaprezentować. A on na to: nie mówiłem że na muchę biorą małe? Zakręcił szybę w drzwiach i odjechał w siną dal.
|