|
Myślę, że tym razem rozumiem co kol. LSD miał na myśli . PZW ma zaiste przedziwną strukturę. Jesteśmy członkami jednej organizacji, a jednocześnie, w tej organizacji jest szereg samodzielnych podmiotów gospodarczych - okręgów. Co najważniejsze prawo do użytkowania wód mają okręgi, a nie ZG PZW, czy PZW jako całość.
Organizacja występuje tak jak jej wygodnie . Do trzymania członków za mordę - centralny regulamin. Do odpowiedzialności finasowej - okręgi. I jeszcze ZG miesza przy samodzielnych podmiotach gospodarczych np. rozwiązując czy scalając okręgi. Swoją drogą ciekawe, na jakich podstawach prawnych?
Kasę bierze, ale kiedy trzeba rzeczywiście pomóc, do tego się nie kwapi. Chyba naprawdę niewielu wędkarzy wierzy jeszcze, że ZG jest do czegokolwiek potrzebny. A pamiętajcie, że cześć Waszych składeczek trafia do ich kieszeni. Nawet jeżeli uznamy, że to mała część, to pomnożona przez liczbę wędkarzy tworzy niemałą pulę.
Akurat, w jak rzadko, zgadzam się z kol. Leszkiem, że RAPR jest tworem absolutnie sztucznym. Każdy użytkownik wody (czyt. np. okręg) może ustanowić swój własny regulamin połowów wędkarskich. Aby tylko nie był sprzeczny z obowiązującym prawem. I może mieć RAPR w głębokim poważaniu. No chyba, że w operacie dla konkretnej wody znajduje się zapis, że reguły amatorskiego połowu ryb zgodne z RAPR lub coś w tym stylu.
Czy porozumienia między okręgami są złe? Nie wiem. Ale uważam, że o regułach ich zawierania (w domyśle kierunku przepływu pieniędzy) powinien decydowach rachunek ekonomiczny. Tak byłoby najzdrowiej ...dla wód.
|