|
Zgodzę się z przedmówcą, przez bardzo długi czas brałem wiekszość złowionych ryb i nie uważałem że jestem nieetyczny lub też, że jestem mięsiarzem.
Od jakiegoś roku wędkuję w małopolsce i pomimo tego że łowię wyłącznie na łowiskach licencyjnych wypuszczam prawie wszystkie ryby (na prawie 200 potoków i ok 25-30 tęczaków, źródlaka i kilku lipieni, wziąłem 3 tęczaki, lipienia i potoka) pomimo tego że moja opłata za łowisko powinna pokryć ubutek ryb z wody.
Po prostu nie potrzebuję ryb do jedzenia, czy czuje się z tym lepie?j Nie! Czuję się dokładnie tak samo. Ostatnio po prostu wole zrobić fotkę i wypuścić rybę (bo mam szanse jeszcze ją złowić (lub ktoś inny może mieć to szczęście), jeśli jednak mam ochotę zjeść złowioną przez siebie rybę to bez żadnego problemu ją wezmę i moje samopoczucie na tym nie ucierpi.
Odnośnie etyki w wędkastwie było sporo dyskusji, wg mnie stosowanie "C&R" nie jest metoda bardziej etyczną, gdyż świadomie decydujemy się na męczęnie i kłucie ryb tylko dla własnej zabawy, jednak jak wspomniał przedmówca jest to często konieczność.
Jestem jednak przeciwny obrażaniu osób łowiących zgodnie z limitami, chociaż w niektórych wypadkach jest to którkowzroczne patrzenie na wędkarstwo zwłaszcza, jesli chodzi o mało zasobne w ryby rzeki.
pozdrawiam
Adrian
|