|
Zasada "no kill" nie jest, w moim rozumieniu, wyzszym stopniem etyki wedkarskiej. To po prostu smutna koniecznosc. Jezeli mam do wyboru pusta wode lub samoograniczenie, gwarantujace kontakt z ryba, wybieram to drugie. Gdybysmy mieli rybne wody, dyskusji zapewne by nie bylo, a zlowiona rybe wypuszczali by tylko ci, ktorzy rybiego miesa nie znosza.
W tym miejscu spróbuję nawiązać do kilku myśli wyrażonych w tej dyskusji.
Ta sytuacja to rzeczywiście konieczność, która jest z jednej strony smutna, a z drugiej optymistyczna.
Smutna niewątpliwie, bo rzeczywiście wód do uprawiania wedkarstwa muchowego ubywa przez te procesy, o których poniżej napisał Józiu Jeleński.
Konieczność, bo chętnych do uprawiania wędkarstwa muchowego przybywa lawinowo.
I to jest w tym wszystkim dość optymistyczne.
Bo powstaje "masa krytyczna" w postaci liczebnej grupy wędkarzy, którzy chcą w sposób racjonalny uprawiać, a w tym celu organizować, wędkarstwo muchowe. Oraz kształtować łowiska w taki sposb, żeby było to możliwe.
To zjawisko przekracza rozmiary, w których jest za dużo chętnych, żeby ich wody utrzymały, a za mało, żeby coś sensownego dokonać. Jak do tej pory. Co wywierało dodatkowy, niszczący wpływ na łowiska.
C&R jest zachowaniem (postepowaniem) gospodarczym, a nie "etycznym". Gdyby nie tłum chętnych nad wodami, przekraczający zdolności środowiska to przecież nawet wymiary czy okresy ochronne nie byłyby potrzebne.
C&R ma jednak wymiar etyczny. Ale nie wobec ryb, tylko wobec kolegów. I nie o relacje między człowiekiem a zwierzątkiem w nim chodzi, tylko o relacje między ludźmi, o zachowanie warunków uprawiania wędkarstwa i o wyrównany dostęp do tych warunków.
I opoczucie współodpowiedzialności. Nie żadne "wyręczanie gospodarzy" bo nad wodami publicznymi, dzierżawionymi przez wędkarzy wszyscy jestśmy współgospodarzami. Im bardziej nimi jesteśmy tym lepsze efekty osiągamy. Co widać na znanych przykładach.
Na koniec - C&R może byc również zasadne gospodarczo na łowiskach zasilanych częściowo lub całkowicie rybą hodowlaną. Też na zasadzie "równego dostępu". Wtedy na zasadach czysto rybackich, a nie w imię wspierania natury.
C&R niejedno ma imię. Wymaga racjonalnego stosowania, pozbawionego skrajnych emocji i agresji z którejkolwiek strony. Emocje w postaci pasji zagospodarowania i chronienia łowisk są natomiast jak najbardziej pożadane.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|