|
- zgadzam się z kolegą Bartkiem; nie jestem za często na Sanie (10-20 razy w roku, w tym OS) i bardzo cenię dyskrecję strażników.
Obserwują i w przypadku nieodpowiedniego zachowania się wyciągają każdego z wody.
To, że obserwują miałem przykłady kilka razy, bo w luźnej rozmowie padało:
"ale wczoraj, czy dwa dni temu był pan tam i tam. - Wtedy i wtedy na co pan łowił, bo widzieliśmy, że ryby........?...... itd. itd."
Dobrze błoby, aby kary za przestępstwa były odpowiednio wyższe ale to nie jest sprawą kontrolujących, to oddzielna śpiewka.
- Proponuję jednak nie czekać na reakcję sejmu/ sądów, tylko osoby podpadnięte nie powinne otrzymywać licencji na nast. sezon, a przy licencjach dziennych sprawa jest jeszcze prostsza - zakaz wstępu do wody na rok i to od zaraz.
Do tego odpowiedni wykaz nazwisk do wiadomości strażników.
Życzę Sanowi aby przeżył tą nawałnicę i może, jak powstanie w kraju więcej OS-ów i więcej ludzi zrozumie, że tych nie można utrzymać za 30 Pln licencja dzienna, to jest nadzieja, że San nie będzie zadeptywany.
W tej chwili to już nie tylko, jak pisze P. Konieczny, problem zabierania ryb, ale po prostu problem zadeptywania rzeki.
Pozdrawiam.
|