|
Takie rozwiązania są wprowadzone przez wędkarzy na wodach Czech i Słowacji. Warto zapytać jak to się dzieje, że radzą sobie ze "skróceniem sezonu", do tego łowiąc w pozostałym sezonie albo w pierwszej lbo w drugiej połowie tygodnia. I jak to robią, że mimo praktycznego zamknięcia wody nie pojawia się wcale dramatyczne kłusownictwo.
Różne rozwiązania warto rozważać, a jeżeli wyjscia pośrednie nie są sensowne to jedyną alternatywa zostaje zakaz btrodzenia w okresach ważnych dla ochrony gniazd tarlowych (warto pamiętać, że wylęg pstrąga wychodzi z gniazda nawet w maju nastepnego roku po jesiennym tarle).
To nierzadko w zasadzie kwestia wyboru, czy chce się mieć ryby dzikie w wodzie czy nie. I czy w imię prowadzenia łowiska z dzikimi rybami jest się w stanie wprowadzić ograniczenia prowadzące do oczekiwanych efektów. Bywa tak, że pogodzenie niekończącego się sezonu i "rybności" wody jest możliwe tylko w lowiskach P&T.
W "dzikich" wodach są albo nieograniczone prawa eksploatacji albo ryby.
Warto przypomniec sobie, że jeszcze niedawno u nas, a w niejednym kraju do dzisiaj, sezon pstrągowy zaczynał się 01. kwietnia, a kończył z końcem sierpnia lub około połowy września. I "komu, panie, to przeszkadzało"? Pstrągom na pewno nie.
Jeżeli chcemy prowadzić gospodarkę choć w części "naturalną" to musimy dostosować się do natury, a nie tylko naginać naturę do "technologii" i do związanej z nia zachłanności na dobra.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|